Szkoła tańca to coś o czym zawsze marzyłaś, zawsze chciałaś się w takiej uczuć, a potem kto wie uczyć innych. Niestety, nigdy nie było Cię na to stać. Byłaś, zwykłą nastolatką z marzeniami. Chodziłaś do liceum, miałaś masę przyjaciół. Prawie w każdy weekend chodziliście z całą paczką na imprezy, gdzie każdy Ci powtarzał, że świetnie tańczysz i widać, że czujesz muzykę całą sobą.
- Veronica, zejdź proszę na dół! - Usłyszałaś głos swoich rodziców.
- Już idę! - krzyknęłaś, ubrałaś się i zeszłaś, tak jak prosili Cię rodzice.
- Część, mamo i tato. - Powiedziałaś troszkę zdezorientowana.Spojrzałaś na ich twarze i zupełnie nie wiedziałaś, czemu Cię wołają na dodatek mają takie miny. Jakby byli ciekawi, zmartwieni i szczęśliwi, jednocześnie.Niepokojące.
- Jedziesz do Nowego Yorku córeczko. Do tej prestiżowej szkoły, do której tak chciałaś jechać. - powiedział niepewnie tata a mam z lekkim uśmiechem przytaknęła.
- Do Brodway Dance Center?! Na prawdę?! Przecież to bardzo dużo pieniędzy, ja ni..
- Veronico, jesteś naszą córką. To jest Twoje największe marzenie a my...- Postanowiliśmy Ci tą szkołę zafundować. - Dokończył za nią tata
Byłaś zaskoczona. Marzyłaś o tej szkole od dziecka, ale wiecznie brak kasy, w końcu zaczęłaś powoli godzić się z losem, jednak jak widać marzenia się spełniają w najmniej oczekiwanych momentach. Rzuciłaś się na nich ze łzami w oczach. Jednak Twoje szczęście chwilowo opadło, kiedy przypomniałaś sobie, że przecież masz szkołę, a rok się jeszcze nie skończył. Postanowiłaś, jednak przed snem zapytać o to, co nie dawało Ci spokoju.
- Ja, Wam na prawdę dziękuje i jestem bardzo szczęśliwa, ale co ze szkołą? Zakończenia jeszcze nie było. Kiedy miałabym tam pojechać?
- Postanowiliśmy z tatą, że pojedziesz zaraz po zakończeniu roku, tam zapiszemy Cię do liceum. Z Monachium do Nowego Yorku jest kawał drogi, a nie ma szans, żebyś nauczyła się tańczyć w kilka miesięcy. Póki co zamieszkasz w internacie. Do domu będziesz przylatywać, na święta i wakacje, jesli będziesz chciała. Oczywiście przylecimy do Ciebie kiedy tylko będziemy mogli. - No i wszystko jasne, pomyślałaś.
***
W szkole jeszcze nikomu nic nie mówiłaś. Zawsze wolałaś czekać do ostatniej chwili, żeby być pewna na sto procent, że coś się wydarzy. Jednak, w ogóle nie kryłaś swojego dobrego humoru, który był spowodowany zbliżającym się wyjazdem. Wszyscy próbowali się dowiedzieć, co się dzieję, ty tylko mówiłaś, że nic wielkiego i szłaś dalej.
Kilka dni przed końcem roku podeszła do Ciebie Twoja przyjaciółka.
- Hej kochana! - Podskoczyłaś na dźwięk głosu przyjaciółki.
- hej, hej. Co się stało? Wystraszyłaś mnie.
- Dobra, przepraszam, słuchaj! Jest organizowana impreza, wiesz koniec szkoły i tak dalej. Chciałabym, żebyś wpadła. Zgadzasz się? - wzięłaś głęboki wdech.Pomyślałaś, że to w sumie dobry pomysł, żeby powiedzieć wszystko na tej imprezie. Chwilę jednak się zastanawiałaś póki dałaś jej odpowiedź, którą wiadomo, że chciała usłyszeć.
- Nie odpuszczę, jasne że będę. Powiedz tylko, kto organizuje tą imprezę, bo z tego co wnioskuje, jest to domówka.
- Tak, dokładnie. Impreza jest u Gemmy. Wiesz Gemmy Styles. Chodzisz z jej bra...
- Tak wiem, dzięki El. Będę na pewno. Wyślij mi dokładny adres i godzinę imprezy. Muszę lecieć. - Eleanor chciała coś jeszcze powiedzieć, ale na prawdę się spieszyłaś.
***
Weszłaś szybko do mieszkania, zjadłaś obiad, musiałaś jeszcze odrobić lekcje i mogłaś szykować się na imprezę. Powiedziałaś rodzicom, że wychodzisz i nie wiesz kiedy wrócisz. Rodzicom się to nie bardzo podobało, ale w końcu się zgodzili. Podziękowałaś im, uściskałaś. wybrałaś z szafy sukienkę, idealnie Twoim zdaniem pasujące buty i skórzaną katanę którą mogłabyś zarzucić na ramiona w razie jakby było zimno. Obejrzałaś się w lustrze i kiedy stwierdziłaś że wyglądasz całkiem dobrze nałożyłaś lekki makijaż i wyszłaś.
Na miejscu od razu spotkałaś Gemmę, Eleanor z jej chłopakiem Louisem, brata Gemmy, Josha i resztę swoich znajomych, ale i kilka zupełnie nowych twarzy, które pierwszy raz widziałaś na oczy.
- Kim są Ci ludzie co stoją tam? - pokazałaś miejsce gdzie stały obcy dla Ciebie ludzie i zapytałaś o to przyjaciółki.
- Ah, to są przyjaciele, Harrego. Chodź, przedstawię Cię. A tak przy okazji to ślicznie wyglądasz. - dziewczyna puściła Ci oczko, i pociągnęła w stronę przyjaciół swojego brata.
Od razu wpadł Ci w oko jeden z chłopaków. Miał niesamowite błękitne oczy i blond włosy. Niezaprzeczalnie coś Cię do niego ciągnęło. Wszyscy od razu zwrócili uwagę na Ciebie i Gemmę. Przywitałaś się ze wszystkimi a potem przyszła cześć w której to miałaś poznać resztę osób w tym tajemniczego blondyna.
- Ver, poznaj, Liama i jego dziewczynę Sophie i jego siostry, Ruth i Nicole, Nialla, Zayna i jego dziewczynę Caroline. - Każdy po kolei się z Tobą przywitał, dziewczyny buziakami w policzek i uściskiem ręki, natomiast chłopaki od razu Cie przytulili. Mogłabyś się z nimi zaprzyjaźnić i jesteś pewna, ze tak będzie, co do Nialla cóż.. czas pokaże, jedno jest pewne, nie możecie być razem. W końcu wyjeżdżasz i to aż do NY.
Z zamyśleń wyrwały Cie dziewczyny, a szczególnie Waliyha.
- C-co? - Powiedziałaś zaskoczona gdy wróciłaś na ziemie.
- Co się z Tobą dzieje,dziewczyno?! - Zirytowały się dosłownie wszystkie dziewczyny z którymi siedziałaś. - Postanowiłaś, że właśnie ten moment jest idealny by wszystkim powiedzieć co się dzieje a w sumie co się będzie działo w niedalekiej przyszłości.
- Ym..Możecie coś dla mnie zrobić?- Zapytałaś.
- No jasne, zawsze, wiesz o tym przecież. - Tym razem odezwała się w końcu Eleanor.
- Zwołajcie całą paczkę do góry do pokoju Gemmy, muszę wam powiedzieć, a tu jest za głośno. - Powiedziałaś tajemniczo i skierowałaś się do wspomnianego miejsca.
Dziewczyny nieco zdziwione Twoim zachowaniem spełniły twoją prośbę i chwilę później byliście już wszyscy w pokoju Gemmy.
- No to po co nas tu wezwałaś? Odezwał się Harry, co Cię zdziwiło bo cały czas milczał aż tu nagle.
- A więc... ja wiem, że z niektórymi z Was znam się krótko i pewnie się nie przejmiecie, ale musicie wiedzieć, że wyjeżdżam. Daleko. Na zawsze. - Byłaś tak zdenerwowana, że nawet nie zauważyłaś że całą wypowiedzieć wygłosiłaś na jednym wdechu. Przyjaciele patrzyli na Ciebie jak na kosmitę, ale po chwili chyba wszystko do nich dotarło. Gemma, Eleanor i Waliyha zaczęły płakać, a reszta jak się spodziewałaś nie przejęli się, a przynajmniej tak ci się wydawało.
***
Kilka dni później, nadszedł koniec roku szkolnego.Na szczęście czasy, w których był wymagany tzw strój galowy już minęły, trzeba było tylko pamiętać o tym by strój był schludny i w miarę możliwości elegancki i skromny, dlatego postanowiłaś wybrać zwykłe jeansy, brązowe zamszowe buty na obcasie, marynarkę i zwykłą białą bokserkę, a do tego małą torebkę na najpotrzebniejsze rzeczy, bez apaszki, bo w końcu po co Ci w czerwcu, kiedy jest na prawdę ciepło. Przez te ostatnie kilka dni na prawdę sporo się wydarzyło, a przede wszystkim stało się to, czego najbardziej się obawiałaś. Zbliżyliście się do siebie z Niallem. Wiedzieliście, że musicie się niedługo rozstać. Bolało, ale takie są fakty.
Akademia trwała całe wieki, po wszystkim wszyscy poszli oblać koniec roku i początek wakacji. Jedynie ty i Niall postanowiliście ostatnie chwile spędzić razem. Panowała miedzy wami cisza, ale nie przeszkadzało wam to w ogóle. W pewnym momencie przerwał ją Niall, słowami których naprawdę się bałaś.
- Kocham Cię, Veronica. Nawet nie wiesz jak bardzo.- No i cie pocałował. Normalnie dziewczyna byłaby w niebo wzięta, ale Ty szybko się oderwałaś i zaczęłaś płakać.
- Ni-Niall, my nie możemy, wiesz przecież...- przyłożył mi palec do ust i zaczął mówić.
- To nie ważne. Wiem, wyjeżdżasz. Ale to się dla mnie nie liczy, ponieważ....tak się jakoś złożyło,że...- nagle, Cię pocałował nie dokańczając zdania.
Oderwaliście się od siebie po chwili a chłopak skończył wypowiedź.
- Jadę z Tobą i za nim coś powiesz! - Powstrzymał cię widząc, że chcesz coś powiedzieć. Nie wiedziałem jeszcze, że tam będziesz załatwiając sobie uczelnie, nikomu nic nie mówiłem, miałem to zrobić tak samo jak Ty na imprezie, ale jak powiedziałaś o tym, że wyjeżdżasz, postanowiłem zrobić Ci niespodziankę. Miałaś się dowiedzieć na lotnisku, ale nie mogę patrzeć na twoje łzy. - Powiedział. Przytuliłaś się do niego jak najmocniej potrafiłaś, a Twoje łzy lały się już dosłownie strumieniami, ale tym razem ze szczęście. Ponieważ w tym właśnie momencie dotarło do Ciebie, że Twoje życie się zmieniło i jeszcze będzie zmieniać, a co najważniejsze będziesz je dzielić z mężczyzna swojego życia.
------------
Uff, szmat czasu mi to zajęło, ale mam nadzieje, że Ci się kochana spodoba, no i Wam wszystkim oczywiście. Jak zwykle końcówka byle jaka, ale jest. Buziaki, Love You :)