środa, grudnia 18, 2013

Imagin - Liam część I

 Jestem zwykłą dziewieczyną o dosyć smutnym życiorysie.Mam 22 lat całe życie spędziłam w domu dziecka, rodziców nie znałam. Czy było mi tam źle? W sumie, wbrew pozorom nie było najgorzej.Poznałam wspaniałych ludzi, z jedną dziewczyną nawet się zaprzyjaźniłam i może trudno w to uwierzyć ale do dzisiaj utrzymujemy kontakt.Ona była ode mnie starsza, więc wyszła szybciej ode mnie z sierocińca, mieszkała sama w małym dwupokojowym mieszkaniu.Nigdy nie  zapomniała o dawnym życiu i przychodziła odwiedzać miejsce w którym się wychowywała.Za każdym razem, bardzo się cieszyłam jak ją widziałam. Pewnego dnia, kiedy akurat miała przyjść do nas w odwiedziny miałam wyjątkowo podły nastrój nawet fakt, że zobaczę Libby mnie nie pocieszał.Minęły dwie  godziny co oznaczało to, że dziewczyna będzie tutaj lada moment, po krótkiej chwili usłyszałam niezły hałas,który oznaczał właśnie to że Libby się zjawiła.Nie zeszłam na dół, mogłam ale nie byłam w nastroju wiedziałam, że gdy dziewczyna zobaczy, że mnie nie ma sama zrobi wszystko by mnie znaleźć, kiedy nastała cisza mogłam spokojnie usłyszeć co sie dzieje piętro niżej, nie wychodząc z pokoju i tak jak podejrzewałam Libby od razu kiedy zauważyła moją niebecność zapytała osoby z którymi siedziała.
- Widział ktoś Liz?-Zapytała.Pewnie zastanawiacie się dlaczego Liz.Otóż mam na imie Lizzie ale wszyscy w sierocincu mówią mi Liz i w sumie nie przeszkadza mi ten fakt, lubie moje imie i lubie jego skróconą wersję.
- jest u góry w swoim pokoju, każdy jej mówił, że przychodzisz by zeszła, ale się uparła i nie chce, w sumie się o nią martwimy od kilku dni dziwnie sie zachowuje,idź do niej prosze.-Powiedziała nasza opiekunka.
Była starszą,miłą przeuroczą kobietą która była dla Nas wszystkich jak mama,babcia,ciocia i ogólnie była całą naszą rodziną.
- Hmm dziwne, może faktycznie powinnam do Niej iść.- Przepraszam Was.- Powiedziała i zmierzała jak się domyślam w kierunku mojego pokoju.
Odeszłam od drzwi usiadłam na łóżku włączyłam swoją mp3, którą dostałam jednego roku na świeta. Muzykę miałam tak głośno włączoną, że nie słyszałam nic, dosłownie odpłynęłam w swój świat, na szczęście jednak widziałam co się dzieje więc w pewnej chwili zobaczyłam że klamka się rusza, tak jakby ktoś chciał drzwi otworzyć, na nieszczęście Libby bo tylko ona mogła w tej chwili chcieć się dostać do mnie mialam zakluczone drzwi, nie chcąc mimo wszystko by przyjaciółka stała pod drzwiami zbyt długo zwlokłam się z łóżka przekręciłam klucz w drzwiach uchyliłam je lekko i nie patrząc nawet na przyjaciółkę wróciłam na łóżko, dziewczyna weszła zamknęła drzwi przyglądała mi się a po chwili zaczęła mówić.
- Liz co z Tobą?-Zapytała.
- O czym mówisz?- odezwałam się zdezorientowana.
- Nooo ciocia mówiła, że od kilku dni jesteś jak nie Ty i że się martwi, zresztą nie tylko ona.Liz...mów mnie nie oszukasz?!
- Libby...powiedz mi... ile ja mam lat? - Zapytałam ze łzami w oczach które dusiłam w sobie już dobry tydzień.
Dziewczyna była tym pytaniem zdziwiona, ale w koncu odpowiedziała nieśmiało.
- Noo...17, ale....- nie skończyła bo jej przerwałam.
- No właśnie Libs co oznacza,że za rok będę musiała opuścić mury tego miejsca... i.... gdzie ja pójdę ?Rodziców nie mam, rodziny też a nawet jeśli to nie znam nikogo..No gdzie? Chyba najlepiej będzie jak nie dożyje tego roku...-mówiłam i rozpłakałam się na całego.
- Ejj, młoda nawet tak nie mów-przytuliła mnie-Poradzimy sobie, ja co prawda w pałacu nie mieszkam z 5 sypialniami i ośmioma łazienkami, ale jakoś się pomieścimy i nie próbuj robić nic głupiego,zamieszkamy razem a potem zobaczymy.
- Dziękuje, jesteś kochana.-Tym razem ja ją przytuliłam, dalej cicho szlochając.
- Nie ma sprawy słonce,nie przejmuj się póki masz mnie nic Ci nie grozi,nie jesteś sama.Pamiętaj możesz na mnie liczyć, w końcu od tego ma się przyjaciół.
Takich słów właśnie mi brakowało, kocham ją bardzo, jest dla mnie jak siostra.Nie wiem co  bym bez niej zrobiła.
- Już dobrze maleńka nie przejmuj się ja uciekam, będę za kilka dni mam nadzieje że do tego czasu się ogarniesz.
- Dobrze, spokojnie ogarnę się napewno.Bardzo Ci dziękuje. Kocham Cię- powiedziałam przytulając ją jednocześnie.
- Ja Ciebie też kruszyno-odwzajemniła uścisk i wyszła. Ku zdziwieniu wszystkich ja zaraz za nią z uśmiechem na twarzy i iskierkami w oczach, ktorych tak bardzo mi brakowało przez ostatni tydzień.
- Liz jak miło Cię widzieć - Starsza kobieta zwróciła sie do mnie gdy tylko mnie zobaczyła jednocześnie mocno tuląc do siebie.
- Wszystko w porządku?- Zapytała z troską nasza opiekunka, nadal nie wypuszczając mnie z objęć
- Tak, przepraszam za swoje ostatnie zachowanie.-odpowiedziałam odwzajemniłam uścisk,ale krótko po tym wyszłam z obięć kobiety, podeszłam do przyjaciółki powiedziałam jej ciche dziękuje, uściskałam i odeszłam kawałek by dać jej się ubrać, bo niestety już musiała iść.
Za nim się ubrała minęło niespełna pięć minut, pożegnała się jeszcze ze wszystkimi i wyszła, wszyscy się rozeszli i ja również opuściłam holl tyle, że poszłam wprost to swojego pokoju.
Tak mijały kolejne dni schodziłam na posiłki, spotkania z Libs i tak mijał dzień za dniem i nim się obejrzałam minęły dwa lata, dwa długie lecz nie najgorsze lata.


_________________________________________________
Kochani jak się wszystko uda imagin będzie miał 3 części. Kilka słów wyjaśnień.Dlaczego dziewczyna mówi, że ma 22 lat, a za chwile wychodzi że 17 otóż jakby ktoś jednak tego nie rozumiał informuje że to są wspomnienia Lizzie ;) mam nadzieje że Wam się spodoba :) nie wiem kiedy druga część, ale możecie się jej nawet spodziewać dopiero po nowym roku znając moją wenę no i cały przedświąteczny szał, który nadal trwa :) 

poniedziałek, grudnia 09, 2013

Vashappeningirl! :(

                                                               Witajcie Kochani!


  Tak sobie przeglądam właśnie statystki z grudnia i końca listopada i powiem Wam, że rozważam usunięcie bloga, niestety pisanie do powietrza nie jest miłe a mam właśnie wrażenie że imaginy czytam ja i moje alterego ( drugie ja, jak to woli). Jeżeli jednak moje wrażenie jest mylne i jednak zaglądacie tu to dajcie jakiś znak po sobie, jeżeli oczywiście chcecie by ten blog istniał dalej, jeżeli nie to w sumie też możecie wyrazić swoją opinie.

PS.Z powodu braku weny, z powodu tego ze zaczął się "gorący" okres w moim życiu nowości się nie pojawiają, za co przepraszam.

sobota, listopada 16, 2013

Lou cz.II

Gdy weszłaś do domu zobaczyłaś piękny duży jasny przedpokój, kiedy weszłaś głębiej trafiłaś do pięknie wyposażonego salonu, meble były skórzane w kolorze kawy z mlekiem,Twoją największą uwagę jednak przykuły drewniane, kręcone schody, spojrzałaś na chłopaków pytającym wzrokiem, oni od razu wiedzieli o co chciałaś zapytać więc Liam powiedział, że u góry są ich sypialnie, jeden pokój dla gości i łazienki,kiwnęłaś głową na znak zrozumienia.

- Potem Cię oprowadzimy-powiedział Zayn.
- Napijesz się czegoś?!-Krzyknął Niall.
- Tak, wodę poproszę.
Po chwili chłopak wrócił, z wodą i kilkoma szklankami oraz oczywiście przekąskami. Cały Niall pomyślałaś.
Po chwili Harry zapytał co robicie.
- A może nasz piękny gość zdecyduje?- Zaproponował Louis.
- Świetny pomysł Lou - odpowiedział mu Zayn
- A więc [T.I, co chcesz robić?- Zapytali chórkiem.
Po chwili namysłu odezwałaś się.
- Hmmm,a może obejrzymy jakiś film?- uśmiechnęłaś się.
- W sumie to.. dobry pomysł,tylko co chcesz obejrzeć?- Zapytali.
- Nie wiem chłopaki naprawdę, może sami coś wybierzecie?- Zaproponowałaś.
Po chwili zdecydowali się na komedie, nie oglądałaś jej jeszcze więc chętnie zaprzestałaś na propozycję chłopaków.Po około czterdziestu minutach chciałaś iść do łazienki chłopcy wskazali Ci kierunek gdzie masz się udać, jednak gdy wstałaś zrobiło Ci się słabo i zemdlałaś.Chłopcy w tym momencie bardzo się wystraszyli Liam odrazu rozkazał by któryś z chłopaków wezwał karetkę, niestety pech chciał że w momencie kiedy Hazz dzwonił na pogotowie do Louisa zadzwonił Twój tata.Chłopak gdy to zobaczył pobladł, jednak w końcu się ocknął i odebrał.


- Słucham? - powiedział wystraszony
- Cześć Lou, słuchaj...ja wiem, że polubiliście moją córkę i na pewno spędzacie miło czas ale...-W tym momencie chłopak przerwał wypowiedź mężczyzny.

- Szefie, bo....ja.....ja muszę Panu o czymś powiedzieć - wyjąkał w końcu.

- Co się stało, Lou? Coś z [T.I] ? Któremuś z Was się coś stało?!- dopytywał się mężczyzna 
- Niestety Pana córka... ona.. ona chciała iść do toalety niestety....
- Niestety co?! Lou no mów w końcu!-Zdenerwował się Twój ojciec
- Gdy wstała zasłabła i straciła przytomność, wezwaliśmy karteke, tzn. Harry wezwał,zaraz powinni być.

W tym właśnie momencie ktoś zadzwonił do drzwi, Louis od razu pożegnał się z menagerem i powiedział,że jak tylko się czegoś dowiedzą zadzwonią bo szczerze to nawet nie mieli pojęcia do którego szpitala Cię zabiorą. Niestety z racji tego, że żaden z chłopaków nie jest rodziną wszyscy musieli jechać za kartką. Liam natychmiast zgarnął kluczyki, wszyscy się ubrali i wybiegli.W drodze do szpitala odzyskałaś przytomność sanitariusze poinformowali Cię co się stało i że jedziesz do szpitala, oczywiście też powiedzieli, że za wami jadą Twoi jak to sanitariusz określił koledzy. Po upływie trzydziestu minut dojechaliście do szpitala, zaraz po tym gdy wyciągnęli Cię z karetki zostałaś zawieziona na specjalną sale w której czekał już lekarz poinformowany o Twoim przyjezdzie przez funkcjonariuszy, zaraz za Wami wparowali Liam, Niall, Zayn, Harry i Louis, którzy pobiegli natychmiast do recepcji zasięgnąć jakichś informacji o Twoim stanie zdrowia, niestety recepcjonistka nie mogła nic powiedzieć więc skierowała ich pod odpowiednią sale gdyż jedyne co była w stanie powiedzieć to była informacja iż zabrano Cie na badania.W pewnym momencie kiedy już stali pod salą Louisowi przypomniało się, że miał zadzwonić do Twojego taty z informacjami gdzie jesteście no i co z Tobą się dzieje, tak więc wziął szybko telefon, wybrał odpowiedni numer i zadzwonił mówiąc że jesteście w szpitalu przy ulicy ****** i że nic nie wiadomo co się dzieje, gdyż jesteś właśnie badana.

                                      ***W tym samym czasie w sali***

- Doktorze... co mi jest? Proszę mi powiedzieć- Próbowałaś wyciągnąć coś od mężczyzny w kitlu.
- No niestety mam złą wiadomość, jest  Pani chora, poważnie chora- powiedział lekarz.

 Kiedy to usłyszałaś chciało Ci się płakać, jednak ciekawość była silniejsza od łez i odrazu zapytałaś.

- Ale... jak to chora? Co mi jest?- Tym razem nie wytrzymałaś i łzy wylewały Ci się strumieniami, totalnie tego nie kontrolowałaś.

- Niestety ma Pani raka mózgu.Przykro mi.

Po tych właśnie słowach nie kontrolując słów ani gestów, po prostu krzyknęłaś jak najgłośniej umiałaś, a przynajmniej na tyle głośno, że chłopcy oraz ojciec, który już stał na korytarzu  to usłyszeli.Lekarz prosił Cię byś się uspokoiła, że rak nie jest złośliwy i został wykryty w miarę wcześnie więc można operować, jednak Ty nie chciałaś twego słuchać chciałaś uciec z sali jednak mężczyzna Cię powstrzymał niestety nie mogł opanować Twojej paniki więc jedyne wyjście to było podanie Tobie leków uspokajających niestety w tym celu musiał wyjść z sali, ponieważ musiał iść po jakąś pielęgniarkę by mogła zrobić Tobie zastrzyk.

                                            ***Poczekalnia***

- Chłopaki co z [T.I], jak ona się czuje? - do poczekalni jak strzała wleciał zdyszany mężczyzna.
- Niestety szefie nic nie wiadomo - odpowiedział Liam.W tym momencie usłyszeliście krzyk.
- Boże kto tak krzyczy?- odezwał się Niall - To nie jest głos [T.I] - przeraził się.
- Niestety chłopaki to jest na pewno głos mojej córki - powiedział przerażony ojciec.

 W tym momencie wyszedł lekarz, wyraźnie się spiesząc, Twój tata próbował coś od lekarza wyciągnąć.

- Doktorze co z Nią? Jestem jej ojcem. Proszę mi powiedzieć co z moją córką?!-mężczyzna był tak zdenerwowany, że prawie krzyczał.
- Niestety Panie [T.N] w tej chwili nie mogę nic Panu powiedzieć,Pana córka jest bardzo roztrzęsiona musimy szybko jej podać leki na uspokojenie zaraz do Pana wrócę.- Powiedział doktor i poszedł po pielęgniarkę. W tym czasie do poczekalni wrócił Louis, który musiał po coś wyjść na chwilę, oczywiście przywitał się ze swoim menagerem, zapytał co z  [T.I] niestety usłyszał tylko tyle co miało miejsce przed jego przyjściem, czyli krzyk wybiegający lekarz i nic więcej.

                                       ***Twoja perspektywa***
 Boże to nie możliwe ja....ja..ja nie mogę umrzeć.Nie teraz.
A ten doktor " spokojnie...niech się pani uspokoi..." bla bla bla. Jak ja mam się uspokoić?! Jak?!
Zostało mi nie wiadomo ile czasu, może rok może dwa albo mniej - mówiąc to cały czas płakałaś.W pewnym momencie weszła pielęgniarka.

Witam Panno [T.N], słyszałam, że bardzo panienka rozrabia przyszłam zrobić zastrzyk tak jak Pan doktor kazał. - mówiąc to kobieta, nie chciała być złośliwa nie wiedziała co Ci dokładnie dolega bo przecież lekarz nie musi informować o takich rzeczach pielęgniarek.
Dla Ciebie jednak tego było za dużo i zaczęłaś na kobietę krzyczeć

- A jak by się Pani czuła i zachowywała jak by spełniło się dopiero Pani największe marzenie i zaprzyjaźniłaby się Pani ze swoimi idolami a za chwile się dowiedziała, że umiera? No jak by się Pani czuła?- mówiąc to czułaś, że znowu zbierają Ci się łzy w oczach jednak się nie popłakałaś nie chciałaś by pielęgniarka widziała Twoje łzy, w pewnym momencie niemal natychmiast urwał Ci się film i zasnęłaś.
                                                           ***Poczekalnia***
Pielęgniarka wyszła z sali,oczywiście Twój tata i chłopcy chcieli się dowiedzieć co się dzieje tkwicie w szpitalu już od półtorej godziny i jedyne co wiecie to fakt że [T.I] strasznie krzyczała, widzieliście jak pielęgniarka wchodzi i wychodzi. Twój tata postanowił, że będzie czekał tak długo aż przyjdzie do Niego lekarz i coś powie konkretnie, próbował namówić chłopaków by poszli do domu bo widać, że są zmęczeni ci oczywiście odmówili twierdząc, że też się bardzo martwią cała sytuacją i stanem zdrowia dziewczyny, jednak nie wiedzieliście dlaczego Louis znosił to wszystko najgorzej, nikt o nic go nie pytał ale było z nim nad wyraz źle. Po długich piętnastu minutach podszedł do Was lekarz.
- Przepraszam, że tak długo mnie nie było ale musiałem coś pilnie zrobić- zaczął się tłumaczyć.
- Nie ważne! Panie doktorze co z moją córką proszę mi powiedzieć - mężczyzna prosił lekarza prawie ze łzami w oczach.
- No niestety Panie [T.N], nie mam dla Pana dobrych wieści Pańska córka... ma.. raka...raka mózgu- Powiedział lekarz zmieszany bo przecież nikt nie lubi takich wiadomości przekazywać nikomu a już tym bardziej najbliższej rodzinie.
- Pan [T.N] cały zbladł teraz, już nie zwracał na nic uwagi po prostu się popłakał, płakał jak dziecko.
Podeszli do niego od razu chłopcy i pocieszali jak tylko mogli chociaż sami byli w szoku i naprawdę załamani jedynie Lou stał jak osłupiały i nie odezwał się ani słowem.Nie płakał nie krzyczał po prostu zastygł w bezruchu, nikt nie wiedział co się z nim dzieje tak naprawdę jedno było pewne, to nie ten sam Lou, którego znają zawsze był uśmiechnięty, lubił żartować wygłupiać się a teraz po prostu stał.Gdy tylko tata się uspokoił zaczął mówić.
- Ile?! Panie doktorze ile?!-pytał ze łzami w oczach.
- Ale o co Panu chodzi? Nie rozumiem.
- Ile jej zostało... no wie Pan.. moja córka ona...- nie mógł się wysłowić, jednak tym razem lekarz już zrozumiał o co mężczyźnie chodzi , więc odpowiedział
- Proszę Pana-zaczął. Rak owszem jest chorobą poważną i niestety w dużej mierze prowadzi do śmierci, ale raka mózgu można wyleczyć, trzeba tylko wierzyć, walczyć i być dobrej myśli.Pocieszające jest też to, że rodzaj raka jaki ma Pańska córka nie jest złośliwy, więc jest duża szansa, naprawdę ogromna szansa, że już za kilka miesięcy może lat ale istnieje nadzieja, że Pańską córkę da się uratować.- Wyjaśnił lekarz i posłał w waszym kierunki pokrzepiający uśmiech.
- Czy.. czy ja mogę ją zobaczyć?
-Tak oczywiście, z tym że uprzedzam pacjentka dostała dosyć silne leki uspokajające ale, że Pan do córki jak najbardziej wejść.
                                                 ***Perspektywa Ojca***
Kiedy lekarz pozwolił mi wejść do córki, natychmiast wszedłem do gabinetu i przysiadłem na krzesełku, które stało w sali tuż przy łóżku mojej biednej, chorej córeczki.Leżała tam taka bezbronna z potarganymi na wszystkie strony włosami i spała, tak po prostu spokojnie  spała, nie mogę w to uwierzyć, jeszcze nie dawno biegała po całym domu albo przesadnie rozpromieniona i szczęśliwa wszędzie było jej pełno albo wyraźnie przybita najczęściej z powodu jakieś błahostki, która akurat dla niej była wielką tragedią, a teraz leży tutaj i walczy,walczy o życie, o zdrowie i to właśnie teraz kiedy jej marzenia się spełniły.Pamiętam, że odkąd [T.I] dowiedziała się,że  przeprowadzamy się z Polski do Londynu i że tam będę pracować jako menager najpopularniejszego boysbandu na świecie i to jeszcze z tym, za członków którego [T.I] dałaby się dosłownie zabić, marudziła bym ją z nimi poznał bym załatwił jej autografy, ogólnie szał, tak mijały miesiące. W końcu postanowiłem, że zrobię jej niespodziankę i po prostu zabiorę ją do siebie do biura w którym akurat miałem widzieć się z chłopakami.Była taka szczęśliwa specjalnie tego dnia nawet żona jej pozwoliła nie iść do szkoły, tylko po to by mogła w końcu spełnić swoje marzenie ale i też po co by w końcu przestała mi marudzić.Pomyśleć tylko, że to wszystko było zaledwie rano a teraz dowiaduję się,że ma raka.Życie jest brutalne, jak żona się o wszystkim dowie totalnie się załamie ja czuję się naprawdę podle i nawet boje się pomyśleć co będzie jak ona się dowie, to będzie dla niej chyba największy cios. Kiedy wychodziłem jej nie było w domu, musiałem zostawić jej karteczkę,żeby do mnie jak najszybciej zadzwoniła, ja na naprawdę nie wiem co mam jej powiedzieć.Kiedy tak siedziałem dobrą godzinę dostrzegłem w końcu, że moja kochana córcia się budzi. Nie chciałem by widziała, że płacze, więc natychmiast przetarłem oczy chusteczką przywitałem się z córką dałem jej buziaka w czoło i zacząłem mówić.
- Kochanie jak dobrze że się obudziłaś, tak się martwiłem.Jak się czujesz?
- Cześć tato! Fizycznie czuje się dobrze lecz psychicznie...
- Tak, wiem rozmawiałem z lekarzem, ale powiedział że z tego wyjdziesz,że zrobią wszystko byś wyszła z tego.
- Tato! Przestań! Oni tak zawsze mówią, a potem i tak pacjent umiera.-przerwałaś.- Ja się boję tato, naprawdę nie chce umierać.- zaczęłaś płakać ponownie. Twój tata wiedząc, że musi być silny nie rozkleił się tylko usiadł na łóżku obok Ciebie i przytulił, trzymał tak długo, aż się nie uspokoiłaś.Po tej wzruszającej chwili zadzwonił telefon, to była Twoja mama kiedy o wszystkim się dowiedziała zaczęła płakać, zapytała o adres szpitala i powiedziała, że natychmiast wsiada w samochód i za pół godziny będzie w szpitalu, mężczyzna poinformował Ciebie o tym, że mama już wszystko wie i zaraz będzie, Ty natomiast kiwnęłaś tylko głową na znak zrozumienia i zapytałaś
- Jesteś tu sam? W karetce mi powiedzieli,że..
- Chłopcy są ze mną- przerwał Twoją wypowiedź-Mówiłem im żeby poszli ale się uparli i zostali.
                                              ***Twoimi oczami***
Na te słowa po raz pierwszy od kilku godzin się uśmiechnęłaś.
- Dziękuję,że mnie z nimi poznałeś,oni są tacy kochani,kocham Cię - podniosłaś się i przytuliłaś tatę. Parę minut później w szpitalu pojawiła się Twoja mama, gdy tylko wbiegła do szpitala zapytała o Ciebie w recepcji i pobiegła w stronę sali którą jej wskazali,chłopaków już znała więc gdy tylko ich zobaczyła przywitała się z nimi i zapytała gdzie jest jej mąż na co oczywiście zgodnie chłopcy powiedzieli, że jest w środku,kobieta od razu zapukała do sali i gdy usłyszała ciche "proszę" weszła i zajęła miejsce obok Twojego taty. Tak w szpitalu spędziłaś, jeszcze kilka dni, nikt nie opuszczał szpitala ani na krok, od początku do końca byli z Tobą chłopcy i rodzice, byłaś im bardzo wdzięczna. W domu pędziłaś w pokoju samotnie jeszcze tydzień, nie chciałaś się z nikim widzieć, musiałaś sobie wszystko poukładać i przemyśleć, jednak któregoś dnia kiedy Ty siedziałaś u siebie ktoś zadzwonił do drzwi Twoja mama otworzyła drzwi okazało się, iż chłopcy przyszli cię odwiedzic.
- Dzień dobry Pani [I.T.M] , przyszliśmy zapytać, jak [T.I] się czuje?- Zapytali naprawdę przejęci.
- Cześć chłopcy, miło mi że przyszliście,[T.I] czuje się lepiej jednak od kiedy wróciliśmy ze szpitala jeszcze nie wyszła z pokoju , wiem że musi sobie wszystko poukładać i potrzebuje czasu by się oswoić z nową sytuacją, jednak... martwię się.- powiedziała kobieta, na co chłopcy natychmiast zapytali czy mogą do Ciebie pójść, kobieta oczywiście się zgodziła jednak ostrzegła chłopaków,żeby nie zdziwili się jeśli dziewczyna ich przegoni, oni to oczywiście zrozumieli jednocześnie uspokajając zmartwioną kobietę by się nie martwiła i mówiąc, że są pewni iż dziewczyna ich przyjmie.Po tych słowach od razu pobiegli do Twojego pokoju. Kiedy doszli do drzwi Twojego pokoju natychmiast zapukali, lecz nie otrzymali odpowiedzi tym razem próbę ponowił Liam.
- [T.I] otwórz to ja Liam, są ze mną chłopcy, proszę Cię wpuść nas- mówił spokojnie i cierpliwie.
Usłyszawszy głos chłopaka wstałaś z łóżka, podeszłaś do drzwi i otworzyłaś. Kiedy Cię ujrzeli, byli w szoku. Byłaś blada, oczy podkrążone jakbyś, nie spała co najmniej kilka dni i czerwone od łez, chłopakom aż odebrało mowę jednak szybko się ogarnęli i zapytali nieśmiało.
- Możemy wejść?
- T..Tak jasne, wchodźcie- odpowiedziałaś i nieśmiało się uśmiechnęłaś, Kiedy jednak chłopcy zapytali jak się czujesz Ty się popłakałaś,znowu. Oni natychmiast zrozumieli wszystko i Cię przytulili, wiedzieli,że tego właśnie teraz potrzebujesz i zaczęli Cię uspokajać.
- Spokojnie maleńka, wszystko będzie dobrze, jesteśmy z Tobą.Nie płacz bo i my zaczniemy płakać. Chłopcy natychmiast zaczęli udawać że płaczą, wyglądało to tak zabawnie,że mimowolnie się uśmiechnęłaś.
- No i od razu lepiej- powiedział Harry.Taka śliczna dziewczyna jak Ty nie powinna płakać- skończył.
Lou natychmiast nie wiadomo czemu posłał Hazzie mordercze spojrzenie, podobne do tego sprzed willi chłopaków.Jednak szybko się opanował i powiedział podchodząc do Ciebie.
- Harry ma racje,nie płacz proszę. Natomiast Ty ocierając łzy na tyle na ile byłaś w stanie ponieważ słona ciecz wypływała z Twoich oczu mimowolnie, podziękowałaś chłopakom że przyszli i zapytałaś czy czegoś się napiją, z kolei oni podziękowali i powiedzieli że nic nie chcą i że przyszli bo się martwili o Ciebie. Dzięki  nim chociaż na chwilę zapomniałaś, o chorobie i o tym całym koszmarze który teraz przeżywałaś.Posiedzieli z Tobą jeszcze kilka godzin po czym zaczęli się zbierać jednak Lou powiedział że chciał by jeszcze chwilę zostać i z Tobą porozmawiać.Nie miałaś nic przeciwko i się zgodziłaś, niestety reszta chłopaków musiała już iść więc się pożegnaliście i poszli.Ty zostałaś z Lou i zapadła cisza której tak nie lubisz w związku z czym zaraz ją przerwałaś.

- A więc.. Lou... o czym chciałeś porozmawiać?- zapytałaś wyraźnie zaciekawiona, ale i
 zdezorientowana bo wyraźnie chłopak zachowywał się co najmniej dziwnie, zupełnie jak nie on.

 - Bo widzisz [T.I], ten dzień kiedy Cię poznaliśmy wtedy w biurze Twojego ojca, potem te kilka dni
 spędzone z Tobą w szpitalu i teraz cały ten tydzień dał mi do zrozumienia, że....- w tym momencie przerwał jakby myślał jak ubrać w słowa to co właściwie chciał Tobie naprawdę powiedzieć.

- Że co? Lou wyduś to z siebie w końcu proszę.
- Ten cały czas uświadomił mi że... że ja Cię kocham [T.I]-Powiedział na jednym wdechu z wyraźną

ulga na twarzy, od razu było po nim widać jak bardzo to wszystko mu ciążyło.
Byłaś w totalnym szoku, nie wiedziałaś co powiedzieć, natomiast jedno było pewne nie chciałaś.... nie mogłaś... nie potrafiłaś teraz się z nikim związać , teraz kiedy wiesz, że możesz umrzeć w każdej chwili nie chciałaś nikogo krzywdzić, jednak w tej sytuacji bez względu na to co byś zrobiła Lou i
tak by cierpiał i tak, lecz w końcu zdałaś się na odwagę i zaczęłaś.

- Eh, słuchaj Lou ja... my....tzn Ty.... ahh.My po prostu nie możemy być razem, ja Cię bardzo lubie a
 może i nawet bardziej niż lubię, ale nie możemy się wiązać, ja za chwilę mogę umrzeć a Ty...

- Boże [T.I] nie mów tak, nie umrzesz rozumiesz?! Poruszę niebo i ziemie żeby Cię uratować tylko
 mnie nie odtrącaj-Tym razem chłopakowi zaczęły zbierać się łzy w oczach.

- Lou ja... wybacz ale ja nie mogę, przepraszam nie płacz proszę Cię ułóż sobie życie z kimś innym
 ale nie ze mną...- mówiąc to przytuliłaś chłopaka, wiedziałaś że w tym momencie łamiesz mu serce jednak wiesz, że podjęłaś słuszną decyzję, pękło Ci serce podejmując tą decyzję i widząc Louisa niestety musiałaś to zrobić, w końcu chłopak zapomnij ułoży sobie życie z kimś innym i zrozumie, że chciałaś dla niego jak najlepiej.

 - Nie, nie będę sobie układał życia z nikim.. z nikim poza Tobą, rozumiesz?!Kocham Cię i nic tego
 nie zmieni.Nie przeszkadza mi to, że jesteś chora bo pokonasz tą chorobę ja Ci w tym pomogę, rozumiesz?!! Jesteś silna i dasz radę - chłopak przestał panować nad sobą zaczął krzyczeć jednak chwile potem się uspokoił i powiedział.


- Przepraszam, ja... ja nie chciałem krzyczeć, ale... ja po prostu za bardzo Cię kocham żeby móc to
uczucie przelać na kogoś innego naprawdę proszę uwierz mi...Kocham Cie.-powiedział- Eh może lepiej będzie.. jak już sobie pójdę,pa skarbie- i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi Ty chwile jeszcze stałaś jak osłupiała, jednak po chwili runęłaś na łóżko i zaczęłaś płakłać.. nie to nie jest odpowiednie słowo...wpadłaś w histerię nie mogłaś się opanować, krzyczałaś, rzucałaś wszystkim co miałaś pod ręką. Byłaś bezsilna zrozpaczona i zła.. zła na siebie.. na niego... na wszystkich, ale najbardziej na tego przeklętego raka, który musiał rujnować Ciebie i całe Twoje życie oraz życie bliskich.
 Rodzice przerażeni wybiegającym, i zapłakanym chłopakiem oraz krzykami z Twojego pokoju i odgłosami dobiegającymi z Twojego pokoju natychmiast do Ciebie pobiegli kiedy zobaczyli zdemolowany pokój i Ciebie całą zapłakaną od razu zapytali co się stało, dlaczego pokój tak wygląda i dlaczego Lou był w takim stanie.

- Boże córciu co się tu stało?!- zapytała zszokowana matka.
- Mamo on.. znaczy Lou on.. on mnie kocha i...- zanosiłaś się płaczem tak bardzo, że nie mogłaś się
 wysłowić.- I ja jego też, nawet bardzo ale... ale my nie możemy być razem bo..bo jak ja umrze to..Lou załamie się totalnie, a ja tego naprawdę nie chce..

- To może ja Was zostawię - powiedział tata i wyszedł z pokoju.
- Córeczko ja wiem, że jest Ci ciężko ale pamiętaj za dwa tygodnie masz operację, lekarze rokują,że

będzie wszystko dobrze i że będziesz żyła, a uwierz mi córeczko że kiedy wyzdrowiejesz zaczniesz żałować swojej decyzji, kiedy Louis wychodził był w okropnym stanie płakał, nawet się z nami nie pożegnał, był wrakiem człowieka.. on Cię naprawdę kocha [T.I], to widać - pocieszała Cię matka.

- Tak myślisz?- Zapytała już troszkę spokojniej mama.

No oczywiście córciu, że tak myślę, ba ja to wiem na pewno,daj mu szanse- kobieta uśmiechnęła się pokrzepiająco i chciała wychodzić już z pokoju kiedy ja powstrzymałaś.

- Mamo...
- Tak córeczko?-odpowiedziała z uśmiechem.
- Dziękuje, masz rację porozmawiam z Lou.

Kiedy kobieta to usłyszała uśmiechnęła się jeszcze szerzej powiedziała byś spróbowała zasnąć i zamknęła drzwi.

                                     ***Perspektywa Louisa***

Dlaczego?! Boże dlaczego mi ją zabierasz? Dlaczego nie mogę być z nią po prostu szczęśliwy?.- zadawałem sobie cały czas te same pytania.Przecież ja ją tak bardzo kocham.Nie poddam się zdobędę jej serce będziemy szczęśliwi z jej chorobą lub bez niej, nie pozwolę jej umrzeć.Nigdy.Z natłokiem myśli wróciłem do domu, już troszkę spokojniejszy, nie płakałem jednak nie skakałem z radości.Chłopcy gdy mnie zobaczyli patrzyli na mnie przerażeni jakby zobaczyli ducha, nie wiem co im odbiło zachowywali się jakbym był jakimś totalnym kosmitą.W końcu nie wytrzymałem i zapytałem.

 - Co się tak patrzycie jakbyście mnie pierwszy raz na oczy widzieli?- podniosłem jedną brew do

góry i tym razem ja się na nich patrzyłem jak na debili.

 - Nie nic Lou jest w porządku tylko....Ty płakałeś?- Zdziwił się blondyn.
 - Nie no skąd Niall spędziłem bardzo miło czas z [T.I] śmialiśmy się tak bardzo, że jeszcze długo po
 wyjściu od niej się nie umiałem od śmiechu opanować.- odpowiedział sarkastycznie.

 - Oj, Lou przestań się zgrywać, przecież Ty nie umiesz kłamać, widać że coś się dzieje, jesteśmy Twoimi przyjaciółmi, możesz nam zaufać i wszystko powiedzieć - zapewniali go przyjaciele.

 - No dobrze powiem Wam.Jak wiecie po Waszym wyjściu ja jeszcze zostałem z [T.I].Sami wiecie co do niej czuje, w końcu nie wytrzymałem i wyjawiłem jej całą prawdę.

- No to chyba dobrze, wiec... nie rozumiem czemu płaczesz - odpowiedział Zayn.

- No widzicie niby dobrze, a jednak nie najlepiej.Odtrąciła mnie.Powiedziała, że chce być ze mną ze
 względu na chorobę, obiecałem jej że razem ją pokonamy ale.. ale ona powiedziała bym się zakochał w kimś innym i postarał się o niej zapomnieć.-ponownie łzy stanęły mu w oczach.
- Ah, Lou nie martw się wszystko się ułoży zobaczysz, [T.I] przechodzi teraz ciężki okres, nie ma się jej w sumie co dziwić, jestem pewny że niedługo będziecie razem, pamiętaj że za dwa tygodnie znowu idzie do szpitala, będzie miała operacje i wiem, że po tej operacji wszystko się zmieni.Czuję to.- odpowiedział Liam.
- Dzięki chłopaki, jesteście najlepsi - powiedział Lou i blado się uśmiechnął.
- Po to jesteśmy, pamiętaj,że możesz na nas zawsze liczyć.
- I wzajemnie chłopaki, dziękuje.
                                                          ***Dwa tygodnie później- Operacja***

 - Boję się - powiedziałaś do rodziców, którzy czekali z Tobą w sali aż przyjdą po Ciebie zabrać cię
 na sale operacyjną.

-Nie  bój się kochanie będzie dobrze, kiedy się obudzisz będziemy tu na Ciebie czekać, zobaczysz niedługo będziesz zdrowa.

- Mam nadzieje,ah mam do Was prośbę jeśli... jednak.. coś pójdzie nie tak dajcie ten list chłopakom- podałaś im kopertę- Oraz ten list ale tylko dla Lou - podałaś im drugą kopertę.

- Dobrze nie martw się, ale na pewno nie będzie takiej potrzeby bo wrócisz do nas, szybciej niż myślisz- prawda skarbie?- Zapytała Twojego ojca.

- Oczywiście, mama ma rację córeczko, wszystko będzie dobrze, wyzdrowiejesz.
W tym momencie na sale weszło dwóch pielęgniarzy którzy mieli Cię zabrać.

- Panno [T.N], już czas- odezwali się mężczyźni pomogli Ci przejść z łóżka na łóżko i zabrali na salę.Operacja się zaczęła, chłopcy zjawili się około 15 minut od rozpoczęcia operacji.Wparowali jak poprzani.

- Co z [T.I]? - Pytali chłopcy, jednak chyba najbardziej odpowiedzi wyczekiwał Lou.

- Jeszcze nic nie wiadomo, niedawno operacja się zaczęła, lekarze ostrzegli nas że operacja moze
 potrwać nawet 10 godzin, po tych słowach chłopcy opadli bezwładnie na krzesełka i czekali na jakiekolwiek informację.Godziny dłużyły się w nieskończoność.Twoja mama chodziła jak nakręcona ojciec cierpliwie czekał i rozmawiał z chłopcami żeby chociaż na chwilę przestać myśleć, jedynie Lou siedział otępiały patrząc się w jeden punkt, ręce miał złożone jakby do modlitwy, z nikim nie rozmawiał, nie chodził nerwowo, można by było nawet powiedzieć że nie mrugał nie oddychał, słowem, był obecny ciałem ale duszą niekoniecznie. po 7 długich godzinach operacja dobiegła końca, skończyła się, dużo szybciej niż rokowali lekarze, jednak wszystko poszło zgodnie z planem.

- Państwo są rodziną Panny [T.N]?

- Tak, jesteśmy jej rodzicami - odezwała się matka.

- Co z nią doktorze? - dopytywali się wszyscy.

- Pacjentka, czuje się dobrze, operacja się udała i wygląda na to, że już za kilka dni wszystko wróci
 do normy, proszę się nie martwić i poczekać aż dziewczyn się obudzi, wtedy ktoś z Państwa będzie mógł do niej wejść.- uśmiechnął się ordynator oddziału onkologii, który Cię operował i odszedł.

- Wszystkim kamień spadł z serca, jednak Lou był do tego stopnia nieobecny,że nie słyszał niczego co się koło niego dzieje, nie zauważył lekarza nie słyszał co mówi,nie słyszał radości chłopaków i rodziców dziewczyny. Był odcięty od wszystkiego i wszystkich.W momencie kiedy wszyscy się już uspokoili i euforia opadła. Zayn spojrzał w kierunku przyjaciela przeprosił towarzystwo i odszedł w kierunku chłopaka.

- Lou nie cieszysz się?- przysiadł się do niego oparł rękę na ramieniu chłopaka.

- Z czego Zayn? Z tego, że tracę miłość swojego życia? Z tego, że siedzimy tu już całą wieczność i nikt nic nam nie mowi ?? z tego mam się cieszyć?- zasypywał Zayna milionem pytań.
Chłopak był wyraźnie zdziwiony reakcją przyjaciela, widział że jest z nim źle ale nie sądził że aż tak źle.

- Lou co Ty pieprzysz do cholery?! Nie słyszałeś co lekarz powiedział? Ona będzie żyła już jest po operacji, wszystko jest ok! Co się z Tobą dzieje stary?!

- Ale..Ale... Ale jak to żyje? jak to wszystko w porządku jaki lekarz? Zayn na głowę upadłeś o czym Ty do mnie mówisz?- chłopak chyba dopiero teraz wyrwał się z amoku.

- Lou człowieku ogarnij się, wszystko jest ok naprawdę, chodź podejdziemy do reszty to oni to wszystko potwierdzą.Ostatecznie chłopak się zgodził i poszedł z przyjacielem do reszty po czym nieśmiało zapytał.

- To prawda? To prawda, że moja ukochana żyję?! Że wszystko jest w porządku? To naprawdę prawda?Wszyscy kiedy to usłyszeli byli zdziwieni i przerażeni jednocześnie jednak Li rozumiejąc jego amok odpowiedział.

-Tak wszystko jest naprawdę w porządku, jutro będzie można ją odwiedzić. Mówiliśmy Ci,że będzie dobrze.Do Louisa dopiero wtedy doszło, że Zayn mówił poważnie,że mówił prawdę.[T.I] będzie żyła.
Chłopak nie ukrywał radość płakał i śmiał jednocześnie aż oczy mu się zabłyszczały jednak teraz mimo wszystko już nie przez łzy.
                                            
                                                 ***Następny Dzień***


- Witam Państwa - przywitał się z rodzicami i chłopakami lekarz dziewczyny.

- Witamy doktorze.- odpowiedzieli wszyscy.

- Ah widzę, że nie poddają się państwo i cały czas tu siedzą mówiłem przecież by...
- Nie doktorze nasza córka jest dla nas najważniejsza.Nie możemy jej opuścić ani na chwilę.-
  Powiedział Twój ojciec.

- No dobrze jak państwo uważają.

- Czy można już ją odwiedzić?- Dopytywał się ku zdziwieniu wszystkim Louis.

- Tak oczywiście, że można.Jednak prosiłbym by wizyty odbyły się pojedynczo i naprawdę na krótko.Pacjentka przeszła bardzo poważną operację i nie może się przemęczać....- przerwał po chwili jednak dokańczając- ani denerwować.Kiedy lekarz odszedł zastanawialiście się, kto ma wejść do niej pierwszy. W pewnym momencie zapadła miedzy Wami cisza i kobieta spojrzała na swojego męża wymieniając się porozumiewawczo spojrzeniami, na koniec kiwnęli zgodnie głową i powiedzieli w końcu.

- Jako jej rodzice być może powinniśmy wejść pierwsi ale...- W tym momencie Twoja mama
przerwała a za nią dokończył tata- ale stwierdziliśmy że...Lou idź do niej - oboje spojrzeli na chłopaka i się uśmiechnęli.Szatyn był zaskoczony decyzją jak i reszta chłopaków,Lou żeby nie wyjść na natręta czy Bóg wie na kogo jeszcze się odezwał.

- Ale przecież, to Państwa córka na pewno Was by wolała zobaczyć jako pierwszych. Kocham ją ale...

- Lou masz iść do niej..To polecenie służbowe. Po za tym szefa trzeba słuchać.- Zażartował po raz pierwszy od bardzo dawna.

- Skoro tak to....Tak jest szefie - zasalutował chłopak i uśmiechnięty jak nigdy poszedł do sali.

Zapukał i nie czekając na odpowiedź po prostu wszedł.Okazało się, że dziewczyna jeszcze się nie wybudziła dlatego Lou po cichu zamknął drzwi, wziął jakieś małe krzesełko i usiadł koło Twojego łóżka chwycił, delikatnie Twoją dłoń i czekał.Czekał cierpliwie aż w końcu dziesięć minut później poruszyłaś ręką, cichutko pisnęłaś i zaczęłaś powoli otwierać oczy przyzwyczajając je do światła.Chłopak jak to zobaczył rozpromienił się jeszcze bardziej i zaczął do Ciebie mówić takżebyś wiedziała, że nie jesteś sama, jednocześnie dając Ci do zrozumienia, że był tu cały czas i czekał, czekał tak długo aż w końcu znowu będzie mógł zobaczyć Twój uśmiech i blask w oczach.

- Gdzie?....Gdzie ja jestem?- zaczęłaś cichutko.

- ciiii, spokojnie jestem przy Tobie - mówił spokojnie i cicho, jednak wystarczająco głośno byś mogła go usłyszeć.Nie martw się jesteś bezpieczna, miałaś operacje, ale jest wszystko dobrze tak jak obiecałem wyzdrowiałaś. Po czasie dopiero doszło do Ciebie, że to wszystko mówi nie Twój tata nie mama czy lekarz a tym bardziej pielęgniarka ale Louis.Twój ukochany, jedyny, najcudowniejszy Lou.

- Lou to Ty. Ja.. Ja przepraszam,nie chciałam żebyś...- nie dokończyłaś bo chłopak Ci przerwał

- Nic nie mów, rozumiem wszystko, jest dobrze nie gniewa...- Znowu mu przerwałaś.

- Nie Lou ja nie będę dalej milczeć.Zachowałam się okropnie.Nie przerywaj mi - Powiedziałaś widząc,że chłopak chce coś powiedzieć.

- Wiem zachowałam się okropnie, przeze mnie musiałeś cierpieć. Po Twoim wyjściu wtedy ode mnie z domu, wszystko rodzice mi powiedzieli.. chce żebyś wiedział że....Że Cię kocham Lou. Wiem, że powinnam Ci była powiedzieć o tym dwa tygodnie temu, wtedy pewnie bylibyśmy razem, ale zrozumiem mnie prosze....- Tym razem on Tobie przerwał. Pocałował Cię bardzo delikatnie co najmniej jakbyś się miała rozpaść. Po paru minutach chłopak się od Ciebie niechętnie oderwał, ale nie zapanowała cisza ponieważ Ty na to nie pozwoliłaś mówiąc.

- Kocham Cię Lou, dziękuje Ci za wszystko.- powiedziałaś, a Lou w tym momencie po prostu  Cię przytulił i odpowiedział.

- Ja Ciebie też kochanie, i nie masz mi za co dziękować, to ja Ci za wszystko dziękuje.


_______________________________________

 Uff, chyba najdłuższy imagin w moim wykonaniu ( oczywiście nie licząc tego od CrazyCarrot).Mam nadzieje, że podobał Wam się imagin.Kolejne mam nadzieje napisać już nie długo, ale wiecie jak to ze mną bywa, bardzo Wam dziękuje za odwiedziny na blogu a z tego co widziałam jest już ich ponad 1000 za co jestem naprawdę wdzięczna. Kocham Was i pozdrawiam <3
                                                    

środa, listopada 13, 2013

Imagin o Louisie cz. I

Była środa niby dzień jak każdy inny, ale nie dla Ciebie. Dlaczego? Ponieważ właśnie tego dnia miałaś poznać najpopularniejszy boysband na świecie, dokładniej mówiąc One Direction nie ukrywasz od zawsze byłaś ich wielką fanką dlatego też tak bardzo się cieszyłaś pewnie pomyślicie sobie że ide na koncert albo coś w tym rodzaju, jednak nic bardziej mylnego. Tak się jakoś złożyło,że Twoj tata jest menagerem chłopaków i właśnie dzisiaj pozwolił Ci jechać z nim na spotkanie z nimi, sami chlopcy nic nie wiedzą że będziesz także troszkę się denerwujesz ich reakcją na swój widok, ale zobaczymy jak będzie.
Z tą myślą wstałaś z łóżka spoglądając na zegarek, który pokazywał 9.30,tata miał jechać dokładnie o 12.00, więc pośpiesznie poszłaś najpierw do łazienki wziąć szybki prysznic, po orzeźwiającym strumieniu spod którego właśnie wyszłaś popędziłaś w kierunku szafy i po naprawdę długim namyśle wybrałaś ten zestaw gdyż było dosyć ciepło, ponadto postanowiłaś nie przesadzać ze strojeniem się, stawiałaś raczej na wygodę i naturalność w związku z czym postanowiłaś się nie malować tylko musnąć usta bezbarwną pomadką, związałaś włosy w tzn koński ogon, szybko ponownie spojrzałaś w lustro oceniając swój wygląd za całkiem niezły, zgarnęłaś jeszcze tylko komórkę która leżała na komodzie i popędziłaś na dół szybko zjeść śniadanie. Na dole jak się spodziewałaś siedzieli już rodzice i zajadali śniadanie.

 - Cześć młoda, gotowa widzę już do wyjazdu. To w sumie bardzo dobrze, jednak wiesz co..?-Zagadnął tata.
 - Cześć tato, cześć mamo! Oczywiście tato że jestem gotowa, ahh nawet wiesz jaka jestem szczęśliwa, że się zgodziłeś.- mówiłaś naprawdę szczęśliwa, jednak po chwili dodałaś.
- Ale właściwie to co chciałeś powiedzieć?- zaciekawiłaś się
- No właśnie bo widzisz córeczko, nie jedziemy nigdzie tzn Ty nie możesz, przykro mi.-powiedział z poważną miną tata.

Byłaś zaskoczona w sumie to tak się cieszyłaś na ten wyjazd że informacja taty doprowadziła Cię prawie do łez, jednak gdy spojrzałaś na tatę coś Ci nie pasowało. W końcu nie wytrzymał i zaczął się śmiać.

- Tato!! - krzyknęłaś.Ja tu się załamywać zaczynam a Ty sobie ze mnie jaja robisz?!-uniosłaś się.
- Hahahaha, spokojnie nic się nie zmieniło.Zjemy pomogę mamie posprzątać po śniadaniu i jedziemy-uśmiechnął się.
W tym momencie już nic nie powiedziałaś tylko zasiadłaś do stołu zrobiłaś sobie śniadanie zjadłaś, podziękowałaś i usiadłaś na kanapę w salonie w oczekiwaniu na tatę. Po upływie jak Ci się zdawało najdłuższych 10 minut w Twoim życiu tata powiedział magiczne słowo na które czekałaś.
- [T.I], wychodzimy!- krzyknął tata wychodzący z kuchni.
Na te słowa podniosłaś się jak sprężyna i nim Twój kochany tatulek się spojrzał stałaś już przy samochodzie, gdyby nie to że akurat nie miałaś kluczyków siedziałabyś już na miejscu no ale w końcu nie można mieć wszystkiego jak mawiała Twoje babcia.
Droga oczywiście dłużyła się strasznie, jak po około długich 15 minutach byliście już na miejscu.Bardzo nie chciałaś się spóźnić więc pobiegłaś odrazu do budynku tata który wchodził akurat za Tobą z wyraźnym rozbawieniem wskazał kierunek w którym powinniście się kierować obiegłaś jak szalona nie zwracałaś nawet uwagi za bardzo na to czy ktoś idzie przed Tobą wpadałaś na ludzi, jednak wszyscy wiedzieli kim jesteś, więc nikt się nie złościł.Stojąc już pod drzwiami podniosłaś wzrok i zobaczyłaś,że nikogo jeszcze nie ma,tata ledwo do Ciebie podbiegł widząc Twoje zdezorientowanie powiedział tylko.
- Nic się nie martw,zara....- i w tym momencie przerwał swoją wypowiedź mówiąc,
- ...a właściwie już biegną -dokończył z uśmiechem.
- O, cześć szefie-powiedzieli chórkiem chłopcy , zawsze go tak nazywali dlatego się nie zdziwił.
- Co to za spóźnienie chłopcy?! Mówiłem Wam, że nie toleruje spóźniania się - powiedział Twój tata,
Ty tylko stałaś z boku i obserwowałaś wszystko nie dosyć że byłaś ogromnie szczęśliwa, iż widzisz swoich idoli to na dodatek chciałaś zobaczyć jak na "atak" zareagują chłopcy, oczywiście wiedziałaś że tata się zgrywa ale najwyraźniej chłopcy odebrali to na poważnie i zaczęli się tłumaczyć.
- Tak, szefie wiemy że nie lubisz spóźniania się ale my...- i w tym momencie nie mogłaś wytrzymać i zaczęłaś się śmiać, tata automatycznie też ledwo powstrzymujący się od śmiechu Tobie zawtórował. Zdezorientowani chłopcy spojrzeli na siebie, potem na Twojego ojca a potem oczywiście na Ciebie.Gdy wraz z tatą już się uspokoiliście mężczyzna od razu wyjaśnił chłopom, że mogą być spokojni, że się nie spóźnili i że tylko żartował, chłopcy odetchnęli z ulgą i zapadła nagła cisza,w końcu ciszę przerwał Twój tata jednocześnie Cię przedstawiając,
- Chłopcy poznajcie moją córkę, [T.I].
- Hej [T.I] -  odpowiedzieli wyraźnie zaskoczeni,ale w pozytywnym sensie.
- Cześć chłopaki,miło mi Was w końcu poznać.- powiedziałaś zgodnie z prawdą.Tata dużo o Was opowiadał a i ja wiem o Was dosyć sporo, a właściwie wszystko- dodałaś, a chłopcy od razu zapytali, chociaż wiedzieli jaka jest odpowiedź.
- Jesteś naszą fanką, prawda?- Zapytał Liam.
- No jasne, że tak.Wiem jesteście zaskoczeni że, nie krzyczę na Wasz widok i w ogóle ale to tylko dlatego, iż wiem że tego nie lubicie a ja nie chce Was na wstępie wystraszyć.-Uśmiechnęłaś się.
- Spokojnie nasz ciężko wystraszyć- zażartował tym razem Hazz.
- Zresztą Ty nie wyglądasz na kogoś kogo należało by się bać, jesteś piękna.- odpowiedział w końcu Lou, reszta chłopaków spojrzała się na niego zaskoczona,a Louis dopiero po czasie zrozumiał co powiedział i ostrożnie spojrzał na Twojego tatę, chyba obawiając się że zaraz mu się oberwie.Jednak Twój tata tylko stał z uśmiechem na twarzy i przyznał chłopakowi racje, jednocześnie mówiąc, żebyście weszli w końcu do gabinetu, bo musicie coś ważnego obgadać. Początkowo chciałaś poczekać na korytarzu ponieważ tak właściwie sprawa nie dotyczy Ciebie,ponad to nie chciałaś przeszkadzać jednak dostałaś pozwolenie od taty, że możesz wejść.
 W gabinecie taty byłaś pierwszy raz, więc widząc duży gabinet elegancko urządzony z czarnymi skórzanymi fotelami, stolikiem na środku i oczywiście biurkiem "szefa", po prostu odjęło Ci mowę. Mimo pozwolenia taty na obecność podczas ich spotkania, postanowiłaś trzymać się na uboczu więc usiadłaś w kąciku na małym krzesełku i czekałaś spokojnie aż spotkanie dobiegnie końca. Po upływie blisko półtora godziny, chłopcy zaczęli się zbierać do wyjścia, dziwiłaś się tylko, że tata nie idzie w związku z czym Ty też się nie ruszałaś z krzesła czekałaś aż tata powie, że wychodzicie.Siedziałaś tak jeszcze kilka minut gdy w końcu tata podniósł głowę znad papierów i zdziwiony powiedział
- Córciu co Ty tu jeszcze robisz? Myślałem że już poszłaś.-powiedział
- No a Ty tato? Myślałam, że... idziemy razem.- odpowiedziałaś tak samo zdziwiona jak on
- Ja mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia w związku z trasą chłopaków, jedź sama.Poprosiłem chłopaków żeby się zajęli moją córeczką- powiedział mężczyzna.
- Aww tatusiu, jesteś najlepszy,wiesz o tym prawda?- podeszłaś przytuliłaś mężczyznę cmoknęłaś w policzek i szykowałaś się do wyjścia.
- Tak wiem, też Cię kocham, ale zmykaj już bo chłopcy pewnie się niecierpliwią- popędził Cię.
- Dobrze tato już lecę-i dokładnie tak jak wleciałaś do budynku tak samo z niego wybiegłaś.
Gdy tylko zobaczyłaś busik chłopaków popędziłaś w jego kierunku.
Chłopcy gdy tylko Cię zobaczyli od razu się uśmiechnęli jednak nie ukrywali zniecierpliwienia.
- No nareszcie się panienka pojawiła- powiedział Niall jednocześnie się uśmiechając.
- Jestem, jestem przepraszam, że musieliście tyle czekać po prostu myślałam, że jadę z tatą dlatego to całe zamieszanie, nie gniewajcie się na mnie, proooszę- powiedziałaś robią słodką minę.
- Ah, [T.I] nie gniewamy się na Ciebie, ale jedźmy już.- odezwał się po raz pierwszy dzisiejszego dnia Zayn, jednocześnie gasząc papierosa otworzył Ci drzwi i pomógł wejść do busa po czym sam wsiadł i ruszyliście. Za kierownica siedział Liam, co w sumie Cię nie zdziwiło.Po raz kolejny tego dnia zapadła ta niezręczna cisza, którą w końcu przerwałaś.
- A tak właściwie to dokąd jedziemy-zapytałaś.
- A tak właściwie razem z chłopakami stwierdziliśmy, że uprowadzimy Cię do nas i już nie oddamy.- Zażartował Louis siedzący obok Ciebie.
- Oj,Dobra Lou nie strasz dziewczyny bo jeszcze sobie coś pomyśli- Powiedział Liaś.
- Nie no skąd chłopaki wiem że nic mi z Wami nie grozi.-  W końcu nieśmiało się odezwałaś.
Podróż trwała jeszcze 40 minut aż w końcu skręciliście w jedną z uliczek i zatrzymaliście się pod piękną, wręcz ogromną willą która wyglądała po prostu pięknie . Gdy wysiedliście z samochodu mogłaś zobaczyć wyraźniej budynek, wręcz odebrało Ci mowę, jedyne na co mogłaś w tym momencie się wysilić to
- Pięknie tu.- powiedziałaś z uśmiechem nadal wpatrzona w budynek. Nagle poczułaś czyjeś ręce w pasie,
- Chodź zobacz wnętrze- ktoś szepnął Ci do ucha, aż przeszedł Cię dreszcz, natychmiast się odwróciłaś i dostrzegłaś że tajemniczym ktosiem był nikt inny jak Louis.
- Z chęcią zobaczę skoro nalegasz- uśmiechnęłaś się do chłopaka, a reszta stała jak osłupiała widząc całe zajście.W końcu jednak Hazza się otrząsnął i krzyknął
- Chodźcie do środka gołąbeczki.
Już idziemy już krzyknęłaś jednak Lou wyraźnie zły na przyjaciela pociągnął delikatnie Twoją dłoń i zaprowadził do środka.

 __________________________________________________________________
No i proszę Państwa mamy pierwszą część imagina o Louisie :). Mam  nadzieje że Wam się spodoba i będzie w końcu więcej lajków. Będzie prawdopodobnie jeszcze jedna część ale naprawdę nie mam pojęcia kiedy. Swoją drogą pisałam że bedzie to imagin ( całość ) z dedykacją tak więc wszem i wobec ogłaszam że dedykację otrzymuje Karolina Karbownik, za propozycje w wyborze bohatera imagina i druga dedykacja niestety nie pamietam już która z Was mi o tym wspomniała, ale mam nadzieje że jak bedzie ta osoba to czytać to się zorientuje a dedykacja oczywiście leci za pomysł na fabułę( w pewnym sensie) także gratuluje :) oczywiście zapomniała bym o Aleksandrze Bywalskiej która też mi pomogła. Jeszcze raz gratuluje dziewczyny i Dziękuje <3

wtorek, listopada 12, 2013

Małe info

Chciałam moim drodzy Wam tylko powiedzieć, że naszła mnie nieoczekiwana wana w związku z czym jutro powinien pojawić się imagin dla Was ode mnie. Będzie on o..... Liamie albo Louisie hehe ja już wiem, ale nie powiem dowiecie się jutro, miał on być już dzisiaj ale że jak zwykle mądra ja musiałam nabroić i postanowiłam że dokończę pisanie jutro, a wieczorem ( albo być może w nocy) pojawi się. Także troszeczkę cierpliwości :) powiem Wam w tajemnicy że imagin najprawdopodobniej będzie z dedykacją ale cicho ;) . Buziaki.

                                                                                          Wasza Vashappeningirl!

piątek, listopada 08, 2013

:)

Kochani tak sobie bloga przeglądam i widzę,że licznik odwiedzin dobija powolutku 1000. Bardzo Wam za to dziękuje <3 Bardzo Was kocham. Mam nadzieję, że będzie kolejny tysiąc i kolejny i tak do końca ;) Wiem, że mam mało imaginów opowiadań i w ogóle ale naprawdę uzbrójcie się w cierpliwość cały czas o Was pamiętam i wiem że czekacie na nowego imaginy i obiecuje że coś się na pewno w końcu pojawi. Pozdrawiam Was!

                                                                                     Vashappeningirl!

 

 Ps. Tak sobie pomyślałam, że z okazji nadchodzącego pierwszego i mam nadzieje nieostatniego tysiąca, dodam Wam zdjęcie naszych skarbów. Wobec tego łapcie

 

                               

czwartek, października 24, 2013

Imagin Część III - Kontynuacja tego ---> http://malikowa1992.blogspot.com/2013/06/ii-czesc-imagina.html

W drodze do domu cały czas rozmawiałyście o koncercie, swoich odczuciach, oglądałyście fotki a było ich naprawdę sporo. Kilka godzin później gdy już dojechałyście do Twojego domu, zaprosiłaś jeszcze przyjaciółkę na herbatę. Dziewczyna chętnie się zgodziła, niestety nie na długo ponieważ było już dosyć późno i rodzice napewno się martwią, tak więc wypiłyście herbatę, porozmawiałyście i [I.T.P] wróciła do domu. Gdy zostałaś już sama postanowiłaś wyszykować się do spania. W tym celu oczywiście udałaś się do łazienki wziąć prysznic,przebrać w piżamę a stamtąd kierowałaś się w prost do łóżka, gdy weszłaś pod kołdrę chciałaś już gasić światło i odpłynąć we śnie, gdy nagle zadzwonił telefon. Była to oczywiście Twoja przyjaciółka,którą poprosiłaś by zadzwoniła jak tylko dotrze do domu.Zawsze tak robiłyście jak wracałyście późno. Po otrzymanej wiadomości przyłożyłaś głowę do poduszki i mogłaś się udać w obięcia Morfeusza. Na drugi dzień obudziłaś się dosyć wcześnie jak na Ciebie, zjadłaś śniadanie wykonałaś codzienną toalete i ubrałaś ten strój http://www.damsko.pl/12043/cudowna_stylizacja.html . Tak wyszykowana zeszłaś na dół gdzie nikogo już nie było, więc zrobiłaś sobie śniadanie, usiadłaś przy stole zjadłaś szybko, zmyłaś naczynia i pobiegłaś do pokoju. Usiadłaś na łóżku, wziełaś aparat by obejrzeć wszystkie zdjęcia które wczoraj zrobiłyście sobie z chłopakami, zaczęłaś przypominać sobie co się tam działo, wszystkie Wasze żaty, wygłupy. Gdy tak wszystko przeglądałaś, w końcu wzięłaś autografy chłopaków do ręki i oprawiłaś wszystkie w antyramę,może niektórym wyda się to dziwne ale dla Ciebie to było całkiem naturalne. Dlaczego? Ponieważ na te autografy czekałaś tak długo że teraz gdy je w końcu masz chcesz dbac o nie jaknajlepiej, żeby się nie poniszczyły i nie zgubiły. Wsadzałaś każdą karteczkę po kolei: Harry, Liam, Niall, Louis i oczywiście Zayn.Gdy wzięłaś ten ostatni autograf zauważyłaś że jest na nim jak się domyślałaś numer Zayna. Nie mogłaś w to uwierzyć, zaledwie wczoraj spełniło się Twoje największe marzenie a dzisiaj okazuje się że masz numer swojego idola o którym szczerze nawet nie śmiałaś marzyć. Długo wpatrywałaś się w ten numer, nie mogłaś w to uwierzyć. Zayn dał Ci swój numer, ale jak? Przecież jesteś tylko zwykłą dziewczyną. Nie wiedziałaś co masz zrobić, w końcu odważyłaś się i napisałaś do niego. Z niewiadomych przyczyn miałaś nadzieję,że nie odpisze ale jednak odpisał. Gdy odczytałaś wiadomość okazało się, że Zayn chcę się z Tobą spotkać.Po mimo wielu obaw po chwili namysłu stwierdziłaś, że byłabyś głupia nie zgadzając się, jednak nadal się bałaś sama nie wiedząc czego.Umówiliście się tego samego dnia. Podałaś chłopakowi adres, ustaliliście iż podjedzie pod Twój dom punktualnie o dziewiętnastej trzydziści. Po osttnim sms-sie odłożyłaś telefon na półkę runęłaś na łóżko szczęśliwa jednak dalej pełna obaw. była godzina 16 wiec miałaś jeszcze troszkę czasu, postanowiłaś ugotować obiad dla rodziny co zajęło Ci godzinę. Gdy już skończyłaś, wyszłaś z kuchni usłyszałaś,że ktoś wchodzi do mieszkania, jak sie potem okazało tym kims był nikim innym jak Twoją mamą która właśnie wróciła z pracy.
 - Cześć mamo! -krzyknęłaś odrazu gdy ją usłyszałaś. 
- Cześć Kochanie, jak minął dzień?-Zapytała. 
- Całkiem nieźle, właśnie będę się szykować do wyjścia i nie wiem kiedy wróce, a Tobie jak minął dzień? 
- A wiesz jak to jest, praca praca i jeszcze raz praca , także ogólnie zmęczona , a gdzie to się wybierasz i o której wrócisz-dopytywała się mama. 
- Mamo...jestem już dużą dziewczynką. Wróce jak będę i wychodzę z moją narzeczoną-zażartowałaś. 
- Córciu co ty do mnie mówisz?! na miłość Boską!- spanikowała. 
Cała pobladła a Ty widząc to wybuchnęłaś tylko gromkim śmiechem. 
- Hahahahaha, spokojnie mamo tylko żartowałam.Umówiłam się z......[I.T.P]-skłamałaś by uniknąć kolejnych pytań matki. 
- Ahh, no dobrze to baw się dobrze i nie wracaj za późno- krzyknęła tylko, gdy już byłaś na schodach prowadzących do swojego pokoju. Gdy wbiegłaś do pokoju spojrzałaś o drazu na zegarek, pokazywał on siedemnastą czterdzieści pięć w związku z tym postanowiłaś się szykować. Nie wiedziałaś gdzie chłopak planuje Cię zabrać wiec ubrałaś ten zestaw http://www.ubiore.pl/style/147629/, ponieważ Twoim zdaniem pasował na każdą sytuacje. Kiedy byłaś już ubrana podkreśliłaś delikatnie oczy i usta. Do umówionej godziny miałaś jeszcze chwilkę czasu,więc spakowałaś do torebki to co najpotrzebniejsze, i zeszłaś na dół nie czekałaś długo ponieważ Zayn był chwile później,usłyszawszy klakson, krzyknęłaś rodzicom że wychodzisz i zamknęłaś za sobą drzwi. Chłopak kiedy tylko Cię zobaczył wyszedł z samochodu otworzył Ci drzwi od strony pasażera jak przystało na gentelmana, gdy weszłaś chłopak zamknął drzwi a sam okrażył samochód i zasiadł na fotelu kierowcy. Przez pierwsze kilka minut jechaliście w totalnej i nieco niezręcznej ciszy, którą w końcu odważyłaś się przerwac. 
- Dokąd jedziemy ?- zapytałaś. 
- Niespodzianka, zobaczysz nie bój się.-odpowiedział z uśmiechem. 
- Ależ ja się nie boje, byłam tylko ciekawa - mówiąc to odwzajemniłaś uśmiech. 
- No niestety księżniczko ale niespodzianka to niespodzianka, nie pisne słówka.-stwierdził i wrócił do jazdy. Widząc że nic z niego nie wyciągniesz zamikłaś. Podróż trwała, jeszcze dziesięć minut.W końcu dojechaliście, oczywiście Zayn ponownie otworzył drzwi i pomógł Ci wysiąść z samochodu. Patrząc przed siebie dostrzegłaś że stoicie przed bardzo ładnie wyglądającym budynkiem restauracji.Gdy to zobaczyłaś uśmiechnęłaś się i poszlście do wejscia, po wejściu do środka aż zaparło Ci dech w piersi sala była duża, pięknie urządzona wszystko było do siebie dopasowane w jasnych kolorach, po prostu cudo. Zayn podszedł do jednego z kelnerów coś szepnął mu na ucho, po czym wziął Cię za rękę i poszliście za kelnerem, jak się potem okazało Zayn zarezerował dla Was stolik, który wyglądał tak http://i.pinger.pl/pgr156/6d79e7ba0020e2034b65ce55/SAM_3352.JPG , zasiedliście do stołu złożyliście zamówienie, miedzy czasie chłopak otworzył butelkę wina i rozlał Wam do kieliszków. w pewnym momencie się odezwałaś. 
- Zayn, tu jest bardzo ładnie tylko...czy aby na pewno nie za drogo? 
- Nic się nie martw jest ok, ważne aby Ci się podobało i żebyś była szczęśliwa. Mówiąc krótko, dla Ciebie wszystko księżniczko. Ty na te słowa a szczególnie na ostatnie,oblałaś się rumieńcem który próbowałaś ukryć, niestety Zayn chyba go zauważył ponieważ zaśmiał się cicho i powiedzia  
- Pięknie sie rumienisz.
- Ah, Zayn przestań- powiedziałaś już totalnie zawstydzona. 
- Ok, przepraszam po prostu nie mogłem się powstrzymać by Ci tego nie powiedzieć.- Powiedział w takim sposób,że przeszedł Cię przyjemny dreszcz. W takiej atmosferze minął Wam cały wieczór , po skończonej kolacji Zayn odwiózł Cię do domu, gdy chciałaś wychodzić chłopak chwycił Twoją dłoń, od razu się odwróciłaś i  pytającym wzrokiem spojrzałaś na chłopaka. To co stało się chwilę potem było dla Ciebie ogromny zaskoczeniem chłopak delikatnie chwycił Twój podbródek i najdelikatniej jak to tylko umiał musnął Twoje usta w pierwszej chwili nie wiedziałaś jak zareagować, lecz po chwili odwzajemniłaś pocałunek, Zayn kiedy zauważył że nie sprzeciwiasz się pogłębił pocałunek.Całowaliście się teraz już bardzo namiętnie i oderwaliście się od siebie dopiero kiedy zabrakło Wam tchu. 
                                             ***                                        
Od tamtego wieczora minęło 3 lata, tamten wieczór zapamiętasz do końca życia zresztą Zayn również, a przynajmniej miałaś taką nadzieje. Dzisiaj mieliście spotkać sie u Ciebie w domu, mieszkasz już sama więc nikt Wam nie będzie przeszkadzać. ubrałaś się w to http://urstyle.pl/styl/julilili5/stylizacja/bekit-35/ przygotowałaś mały poczęstunek i czekałaś na gościa. Czas Twojego oczekiwania nie trwał długo, bo jedynie dziesięć minut.Usłyszawszy dzwonek do drzwi, odrazu pobiegłaś otworzyć,kiedy tylko chłopak Cię zobaczył uśmiechnął się promiennie,co odrazu odwzajemniłaś i wtuliłaś się w jego ciało. Staliście tak chwilę przytuleni po czym poszliście do salonu, usiedliście na sofie i rozmawialiście o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie Zayn bez uprzedzenia wpił się w Twoje usta tym razem odwzajemniłaś pocałunek bez namysłu, jednocześnie go pogłebiając. Za nim się oderwaliście minęło trochę czasu w pewnym momencie odezwał się Zayn. - Kocham Cię, wiesz?-powiedział patrząc Ci w oczy 
- Wiem-odpowiedziałaś. 
- Ja Ciebie też-dodałaś po chwili i znowu pocałowałaś chłopaka.

_________________________________________________

Wybaczcie, że trwało to tak strasznie długo, ale niestety po drodze było kilka przeszkód potem największa, czyli brak weny, ale  w końcu jest.Kontynuacja imagina do którego link znajdziecie w tytule. Zapraszam do czytania oceniania, komentowania które naprawdę motywują niestety ze względu że jest ich tak mało musiałyście tak długo czekać, hehe szantażyk musi byc :P . Mówiąc całkiem poważnie Kocham Was bardzo i czekam na komentarze :)

piątek, października 11, 2013

Vashappeningirl!

Kochani ja wiem ze nie możecie się doczekać kontynuacji opowiadania, jednak bardzo proszę o cierpliwość.Opowiadanie sie pisze niestety brak weny powoduje,że cały proces się przeciąga. W tej chwili jestem na wyjezdzie i nie mam czasu ale obiecuje wam,ze jak tylko wróce i ogarnę wszystko postaram sie sfinishować. Mam nadzieję, że się nie gniewacie.Kocham Was:) <3 Vashappeningirl!




Ps. Informuje Was,że w dalszym ciągu możecie pisać w komentarzach swoje propozycje muzyczne, zamawiać imaginy, pisząc oczywiscie dla kogo i z kim imagin ma być :) i oczywiscie czy ma byc smutny, wesoły :) ( +18 nie piszę) !

sobota, lipca 20, 2013

przeprosiny

Witajcie  kochani niestety mam dla was ale i dla siebie zlą wiadomość. Otoz wysiadł mi laptop, dlatego niestety jeszcze długo kolejnej części nie dodam. Przykro mi. Pozdrawiam!. Vashappeningirl!

wtorek, czerwca 25, 2013

II część imagina



Po paru godzinach byłyście już na miejscu. Hala w której miał odbyć się koncert była ogromna a przed nią w kolejce stało mnóstwo Directionerek, które też czekały aż w końcu ujrzą swoich idoli na których tak długo kazali nam czekać. Byłyśmy ostatnie w kolejce wujek [I.T.P] musiał już iść na hale w końcu ochroniarz, to zrozumiałe. Po około 30 minutach stania w kolejce w końcu nadeszła wasza kolej, kontroler biletów sprawdził tylko czy wszystko się zgadza i weszłyście do środka. Wszystkie miejsca były już zajęte po za oczywiście dwoma-Waszymi. Zajęłyście miejsca, i to naprawdę dobre miejsca bo dosyć blisko sceny. Teraz pozostało już tylko czekać na to aż chłopcy wyjdą na scenę i zacznie się show, na które tak czekałaś. Po nie całych 15 minutach chłopcy wyszli, dziewczyny zaczęły piszczeć, wrzeszczeć niektóre nawet się popłakały, a Ty? Ty gdy tylko ich zobaczyłaś a zwłaszcza Zayna który był Twoim ulubieńcem po prostu zamarłaś, stałaś jak zaczarowana ukradkiem spojrzałaś na swoją przyjaciółkę jej ulubieńcem z kolei był Harry ale podobnie tak jak Ty również kochała całą 5 tak samo. [I.T.P] zachowywała się tak samo jak reszta dziewczyn, jednak Ty nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa co dopiero krzyku czy pisku, byłaś po prostu jak zaklęta, jednak po mimo wszystkiego po chwili doszłaś do siebie i zaczęłaś się bawić i  śpiewać razem z chłopakami oraz tysiącem innych dziewczyn na sali. W takiej atmosferze minęły prawie 2 godziny, koncert się zakończył sala zaczęła pustoszeć, jednak Wy miałyście jeszcze wejściówki za kulisy do chłopaków, więc zaraz po koncercie tam się właśnie skierowałyście. Gdy doszłyście do drzwi za którymi znajdował się wasz cały świat, tam właśnie chłopcy czekali już tylko na Was a że znowu byłyście ostatnie w kolejce mogłyście spędzić z chłopakami więcej czasu niż poprzednie fanki. Serce waliło Ci jak młot i może to dziwne ale stado motyli w Twoim brzuchu również dało o sobie znać, nogi Ci drżały ledwo stałaś, Twoja przyjaciółka, mimo iż było wiadome, że czuje się tak samo jak Ty wiedziała że ta sytuacja wymagała opanowania, taka więc była - totalnie opanowana. Po chwili zapukałyście do drzwi, gdy usłyszałyście zgodę na to iż możecie wejść Twoja przyjaciółka chwyciła delikatnie za klamkę, i weszłyście do pomieszczenia, oczywiście przywitałyście się z chłopakami i tradycyjnie jak każda fanka przed Wami poprosiłyście o autografy, zapytałyście się czy możecie sobie z nimi zrobić zdjęcie, oczywiście chłopcy się zgodzili. Porobiliście sobie pełno fotek takich normalnych, ale też kilka zabawnych, czas mijał nieubłaganie po zrobionej sesji, mogłyście jeszcze chwilę z chłopakami pogadać, oczywiście nie obyło się bez żartów, niepohamowanych śmiechów oraz wygłupów. W trakcie spotkania zauważyłaś że Harry cały czas „pożera” wzrokiem [I.T.P], lecz nic jej nie mówiłaś bo ona i tak by Ci nie uwierzyła i uznałaby że zwariowałaś. Nadszedł czas kiedy musiałyście wyjść z pomieszczenia chociaż bardzo tego nie chciałyście, chłopcy też sprawiali wrażenie smutnych zwłaszcza Harry i Zayn , zdziwiło Was to ale pożegnałyście jakby nigdy nic i wyszłyście.
_______________________________________
Kochani postanowiłam, że imagin będzie miał więcej części niż wcześniej zamierzałam jeszcze nie wiem ile ale mam nadzieje że Wam się będzie podobać :) <3 Oczywiście komentarze mile widziane :) 

piątek, czerwca 21, 2013

Prośba,przemyślenia+pare informacji ;)

Kochani, jak pewnie zauważycie prędzej czy później moja playlista muzyczna została zedytowana totalnie :D co nie co odeszło i tu przeprosiny dla wszystkich Mixers ( mam nadzieje że dobrze napisałam jeśli nie przepraszam) ale też co nie co doszło, niektóre utworki zostały zapisane w innych wersjach tj. wersje akustyczne. Mam nadzieje, że uaktualnienie listy Wam się spodoba, możecie też pisać swoje propozycje na utworki pod tym postem, chociaż widzę że komentowanie jakoś Wam nie idzie.. nie wiem czy nikt tego bloga nie czyta i dlatego nie ma komentarzy a to co pisze idzie sobie w kosmos czy po prostu mnie nie lubicie, albo sie boicie i nie komentujecie. Chciałam Was jednak poinformować że ja nie gryzę co najwyżej połykam w całości.. hehe taki żarcik a tak poważnie, nie gryzę nie krzyczę i naprawdę staram się żeby się Wam blog podobał i moje imaginy . W tym miejscu należą się też Wam wyjaśnienia czemu nie ma drugiej części imagina, którego dałam pare dni temu. Otóż moi kochani po pierwsze miało być 7 komentarzy a ich nie ma... :-( a tak poza tym to totalny brak weny ale jak tylko coś wymyśle odrazu napisze i wstawię, ale bardzo Was proszę dawajcie jakieś znaki życia żebym chociaż wiedziała że ktoś to czyta nie ważne czy będzie to jedna osoba czy dwie ale chce wiedzieć ze moje starania nie idą na marne. Pozdrawiam :D

niedziela, czerwca 16, 2013

Imagin część I

Na początku Kochani przepraszam, że tak dawno mnie z Wami nie było,no i niestety pewnie będę wchodzić teraz rzadko. Dzisiaj powracam do Was z imaginem kolejnym będzie to po raz pierwszy w moim wykonaniu imagin częściowy. W tym poście umieszczam pierwszą część. Kolejne będą nie wiem kiedy ale zaglądajcie, to sami się przekonacie. Mam nadzieje, że się Wam spodoba . Oczywiście komentarze mile widziane :-) .

_____________________________________________________________________________



  Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest żyć ze świadomością, że nigdy nie spotka się swojego idola idoli? Ja tak i powiem Wam, że miłe uczucie to nie jest. Może od początku mam na imię [T.I] .Mieszkam w Polsce w małej miejscowości, oczywiście mam swoich idoli różnych lecz takimi, którzy są dla mnie najważniejsi jest oczywiście zespół One Direction. Pięciu chłopaków, którzy odmienili moje życie nie znając mnie, nie wiedząc o tym kim jestem, gdzie jestem, a jednak odmienili moje życie jak na ironie z tego sobie też pewnie sprawy nie zdają, i pewnie się nie dowiedzą. Chłopaki też wiele mnie nauczyli np. tego że nie można tracić nadziei, bo marzenia się spełniają, i powiem Wam, że tak naprawdę tą lekcje zapamiętałam mimo wszystko i starałam się tej nadziei nigdy nie tracić, jak się później okazało było warto. Pewnego dnia gdy leżałam w łóżku w sumie to załamana. Dlaczego? A no dlatego, że jak się okazało moi idole w końcu mieli być w Polsce, miał być koncert na który Polish Directioners tak czekały. Niestety ja wiedziałam, że i tak nie pojadę i nie spełnię swoich marzeń, tak wiem mówiłam że nie tracę nadziei i wiary w to że kiedyś spełnię swoje marzenia jednak czasami tak jak np. dzisiaj ową nadzieję traciłam nawet szczerze mówiąc nie słuchałam, kiedy ma się odbyć koncert wiem tylko że w mieście daleko mnie a ja nie mam jak się tam dostać, w takim stanie przeleżałam, z dwa dni byłam załamana, nie jadłam nie piłam generalnie jakbym umarła, wiecie taka śmierć za życia. Pewnie teraz myślicie sobie, że to tylko koncert, że jeśli nie ten to następny, że jeśli się w coś wierzy bardzo, bardzo  mocno to i się kiedyś moje marzenie spełni. Jednak ja wpadłam w taki stan nie tylko ze względu na koncert, ale i też na to że tak naprawdę uświadomiłam sobie iż moje życie jest tak naprawdę nudne, nic się w nim nie dzieje, nie chodzę na imprezy bo i tak nie ma gdzie. Po dwóch dniach, usłyszałam pukanie do drzwi które początkowo zignorowałam, jednak było słychać że osobie po drugiej stronie bardzo się pali by wejść do mieszkania, tak więc niechętnie zwlokłam się z łóżka i nawet nie przejmując się za bardzo jak wyglądam otworzyłam drzwi i zobaczyłam przyjaciółkę, od razu gdy mnie zobaczyła zaczęła mnie ochrzaniać, mówić że się martwiła i że ma dla mnie jakąś mega wiadomość. Była zdenerwowana zaistniałą sytuacją, tym że nie odbierałam, nie dawałam znaku życia, jednak równocześnie była szczęśliwa co właściwie mnie długo nie zastanawiało bo skoro ja słyszałam o koncercie to ona tym bardziej również kochała chłopaków, z tą różnicą że ona miała możliwości by pojechać na koncert. Po chwili moje przemyślenia przerwała [I.T.P].
- Po pierwsze dobrze, że żyjesz bo się martwiłam wariatko, po drugie posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie.
Usłyszawszy te słowa „posłuchaj mnie bardzo uważnie” nie wiem czemu ale nogi się pode mną ugięły i momentalnie zaskoczona tonem, już teraz poważnym tonem swojej przyjaciółki usiadłam.
- Co się stało?- zapytałam.
- Co się stało?! Ty się mnie pytasz co się stało?. [T.I] Telewizji nie oglądasz?!Nasz ukochany zespół ma być w Polsce, a Ty się pytasz co się stało?! – dziewczyna nadawała jak nakręcona.
- [I.T.P] spokojnie ! Uspokój się i opowiedz mi spokojnie, co Cię tu sprowadza? bo ja nic nie rozumiem. Wiem że się cieszysz, to było nasze marzenie, żeby ich na żywo zobaczyć i poznać jak się uda, ale spokojnie. Jedziesz tak w ogóle? – Zapytałam
- JEDZIEMY!!!! – krzyknęła uradowana a ja zamarłam.
- Ale jak to? Przecież…- Nie dokończyłam bo przyjaciółka mi przerwała.
- Tak wiem, nie masz jak jechać bla bla bla, ale nie tym razem maleńka -  Zawsze tak do siebie mówiłyśmy, więc nie ochrzaniłam jej za to.
- Jak to nie tym razem? Co Ty mi chcesz powiedzieć? – W tym momencie pobladłam, bałam się trochę tego co ona może wymyśleć.
- Jak to co ? Jedziemy razem, mamy już transport załatwiony,bilety są i to nie jakie byle bilety tylko…- Przerwała.
- No mów wreszcie.- Byłam coraz bardziej podenerwowana.
- Spokojnie, uspokój się usiądź trzymaj się mocno bo padniesz.
- No do cholery, [I.T.P] mów wreszcie!!- Wręcz krzyknęłam.
- No już, już . Jak wiesz mój wujek jest ochroniarzem tak się składa, że będzie również na tym koncercie jako ochrona. Przy okazji jak się dowiedziałam przez przypadek jest dobrym przyjacielem jakiegoś gościa z rodziny menagera chłopaków, nie wiem kolegi, kuzyna, brata. Dobra nie ważne. Mój wujek wiedząc jak zależy Nam na tym by być na ich koncercie, porozmawiał z tym swoim znajomym by porozmawiał z menagerem chłopaków….- Jak zwykle zamilkła, już byłam naprawdę na nią nieźle wkurzona, ale po chwili zaczęła znowu.
- No i tak jak został poproszony tak porozmawiał i tym sposobem nie tylko jedziemy na koncert ale mamy też... WEJŚCIÓWKI VIP!!! A wiesz co to oznacza?!
Po tym co powiedziała mi [I.T.P], zamarłam nie wiedziałam co powiedzieć i zwyczajowo jak to ja zaczęłam płakać. Dziewczyna była wyraźnie zdziwiona moją reakcją, przecież najpierw płacze bo nie mogę jechać na koncert, a teraz jak jadę i to z wejściówką za kulisy rozklejam się i tak i tak.
- Co jest? Myślałam, że się ucieszysz?, a  Ty płaczesz?? Wiesz jeśli nie chcesz tego biletu i w ogóle to ja pójdę z kimś innym. -  Powiedziała dziewczyna.
- NIE!!!! Tzn. nie, nie oddawaj tych biletów, cieszę się bardzo. Płacze ze wzruszenia nawet nie wiem co powiedzieć- podeszłam do dziewczyny i tylko ją przytuliłam i powiedziałam ciche dziękuje.
- A powiedź mi kiedy, kiedy ten koncert jest? - Zapytałam już bez łez, smutku a nawet ze spokojem i uśmiechem na twarzy.
- No właśnie bo widzisz, ten koncert… on…
- Wykrztuś to z siebie dziewczyno w końcu. Kiedy?!
- No właśnie o to chodzi że… musisz się zbierać bo mamy jakies 5 godzin a trzeba jeszcze dojechać – Powiedziała z uśmiechem jakby nigdy nic, a ja.. ja się tylko na nią spojrzałam.
- Co się tak gapisz? Zbieraj się bo się spóźnimy.- uśmiechnęła się i delikatnie popychała w stronę łazienki. 
 
                                                     ***


Imagin a właściwie początek napisałam trochę z mojego życia..ale nie ważne. Już nie długo kolejna część, a może umówimy się tak, że jeżeli pod tą częścią będzie 7 komentarzy, wstawię następną część :) <3