sobota, lutego 22, 2014

Zayn

To już dwa tygodnie odkąd powiedziałam mu prawdę. Bardzo się o niego martwię, wiem nie było to dla niego łatwe, dla mnie też nie, ale musiał się w końcu dowiedzieć, nie byłam w stanie go dłużej okłamywać, poza tym w końcu i tak by się dowiedział, naprawdę wolałam by dowiedział się tego ode mnie, a nie od naszych znajomych czy mojej rodziny, która pewnie by mu nie powiedziała, tylko po prostu w końcu powiedziała, że mój pogrzeb odbędzie się tu i tu tego i tego dnia, wtedy bankowo by się załamał.

                                         *** Dwa tygodnie wcześniej***

 - Rak. To nie możliwe, jak ja to powiem teraz, mojej rodzinie? Jak ja to powiem Zaynowi? - Cały czas myślałam o tym co powiedział mi lekarz, fakt czułam się ostatnio źle, ale nigdy nie pomyślałabym, że to będzie oznaczało, wyrok. - Osunęłam się po ścianie w dół i łkałam, na tyle głośno, że założę się, sąsiedzi słyszeli, aż dziwne, że nie zleciały się te wszystkie osiedlowe plotkary sprawdzając co się stało, te to zawsze muszą sobie znaleźć sensację, jednak w tym momencie było mi wszystko jedno, właśnie dowiedziałam się, że moje dni są policzone, jedyne czego teraz pragnęłam, to znaleźć się w ramionach mojego ukochanego, ogarnęłam się, ubrałam coś wygodniejszego . Zrobiłam sobie coś do picia, by się troszkę uspokoić i napisałam SMS-a.

  Do: Zayn:

 "Kochanie proszę Cię przyjedź, potrzebuje Cię :("

Długo czekać na reakcję nie musiałam. Najpierw dostałam odpowiedź, że zaraz będzie a niecałe... 10 minut późnej, ktoś zapukał, otworzyłam i doznałam szoku. Stał w nich Zayn. Cały zdyszany, jak po jakimś bardzo długim maratonie.

- Jakim cudem ten chłopak tak szybko się zjawił, przecież spokojnie dzieli Nas pół miasta.- Cały czas zachodziłam w głowę. Szybo się jednak otrząsnęłam i wpuściłam chłopaka i nie dając mu nawet zdjąć kurtki, po prostu się do niego przytuliłam, jak najmocniej umiałam. Chłopak nieco zdziwiony, aż tak intensywnym powitaniem odwzajemnił uścisk, jednak po chwili się ode mnie odsunął zdjął kurtkę i wtedy spojrzał w moje oczy, po przyjściu od razu nie zdążył się przyjrzeć.

- Płakałaś? Co się dzieje? - Wyraźnie się martwił.

- Co ja mam teraz zrobić?  Co mu powiedzieć? Skłamać? Boże pomóż.- Pogrążyłam się w myślach.

-  [T.I], co się dzieję? Ktoś Ci coś zrobił? Skrzywdził? Powiedz mi błagam Cię.

- Wiesz.... będzie lepiej.... jak usiądziemy.- Powiedziałam chwyciłam chłopaka kurczowo za dłoń, jakbym się bała, że zaraz mi ucieknie, że go stracę i poprowadziłam do salonu, na sofę . Chłopak wykonał moje polecenie i usiadł, ku jego zdziwieniu ja tego nie uczyniłam.

- Napijesz się czegoś? - Zapytałam.

- Nie, dziękuje.- Chciałam iść w kierunku kuchni, w sumie nawet nie wiedziałam po co, chłopak kiedy zauważył, że chce odejść, chwycił moją dłoń i prawie rozkazał bym usiadła. Nie chętnie, ale to uczyniłam.

- A więc, [T.I] teraz mi się nie wywiniesz, co się dzieje? Najpierw ten SMS, potem zachowujesz się jakbyś mnie z 10 lat nie widziała, to było miłe, ale nie podobne do Ciebie, teraz robisz wszystko by ze mną nie rozmawiać. Proszę Cię.

 Chwile zastanawiałam się, jak zacząć temat i po chwili dostałam jakby olśnienia.

- Zayn....Czy Ty mnie kochasz??- Zapytałam a chłopak spojrzał się na mnie jakby kosmitę zobaczył, był zupełnie zaskoczony.

- No jak możesz pytać o takie rzeczy? Przecież,wiesz że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Kocham Cię jak wariat.

- A...A gdybym umarła..to... co byś zrobił? Znalazłbyś sobie kogoś innego? Zapomniał o mnie?.- Wyraźnie zaskoczyłam go tymi pytaniami, nie wiedział początkowo co podpowiedzieć, jednak po chwili zaczął.

- [T.I] ech, nie wiem co się dzieję, dlaczego jesteś dzisiaj zupełnie jak nie Ty, bardzo mnie to martwi, ale jak nie chcesz to nie mów. Odpowiadając na Twoje pytania. Gdybyś umarła nie przeżyłbym tego i umarłbym razem z Tobą, dlatego teraz chyba nie muszę odpowiadać na dwa pozostałe pytania, bo odpowiedź jest oczywista.- Po tych słowach mnie przytulił, pocałował w czubek głowy, dzięki czemu poczułam się, jak dawniej, za nim dowiedziałam się o tej przeklętej chorobie.

- Gdybym była... łysa, z sińcami pod oczami, brakiem apetytu, z dnia na dzień stawałabym się słabsza, przestałabym chodzić, i trzeba by było się mną zajmować jak noworodkiem... kochałbyś mnie tak samo jak teraz?- drążyłam temat, tylko by jak najdłużej nie musieć mu powiedzieć, gorzkiej prawdy.

- [T.I], tak.. cokolwiek by się działo, cokolwiek bym musiał robić, jakkolwiek byłabyś potrzebująca ja Ci zawsze, i we wszystkim pomogę bo Cię kocham, rozumiesz to? - Widząc, że coraz bardziej się denerwuje, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.

- Mam raka, Zayn.. ja.... umieram - Powiedziałam na jednym wdechu i pozwoliłam moim łzą wylecieć. Chłopak zupełnie, jakby dostał czymś ciężkim w głowę, był oszołomiony, nie płakał, nie mówił, nie oddychał, nie mrugał.. siedział i patrzył na mnie,jakby chciał przekonać się czy sobie z niego nie żartuje. Siedział tak jeszcze chwilę. Nieśmiało chwyciłam jego dłoń,która drżała. Teraz dopiero jakby do chłopaka doszło co się dzieje,że to co powiedziałam to szczera, bolesna prawda. W jednej chwili cofnął dłoń, spojrzał na mnie, oczy miał zaszklone, wstał wypowiedział ciche przepraszam, pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł.

 Tak wyglądało nasze ostatnie spotkanie, nie odzywa się do mnie, nie przychodzi. Martwię się o niego, o siebie... o Nas, o nasz związek, obiecał,że będzie ze mną zawsze i w każdej sytuacji. Wiem, że potrzebuje czasu żeby się oswoić z sytuacją, ale mi też jest ciężko, tak bardzo go teraz potrzebuje.

  Była środa, wyjątkowo piękna pogoda. Postanowiłam wyjść się przewietrzyć, zjadłam śniadanie, wykonałam poranne czynności ubrałam się i wyszłam. Szłam powolnym krokiem, dzisiaj był niestety jeden z tych dni w którym czułam się mówiąc delikatnie nie najlepiej. Po krótkim spacerze czułam się już na tyle słabo, że musiałam przysiąść, na szczęście znajdowałam się w parku więc usiadłam na najbliższej ławeczce po chwili poczułam, że ktoś siada koło mnie na ławeczce. Wszędzie poznam ten zapach, to był na pewno Zayn.

 - Z-Zayn? Co Ty tu robisz?- Zapytałam, teraz dopiero dotarło do mnie, że płakał. Spojrzał w moją strone i mocno, z całej wręcz siły której miał umówmy się nie mało po prostu mnie przytulił. Początkowo nic nie mówiłam, ale kiedy poczułam,że zaczynam się dusić wyszeptałam cicho.

- Zayn! Zayn! Udusisz mnie zaraz.- Powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Przepraszam. Ja Cię z całego serca przepraszam, za swoje zachowanie. Zachowałem się jak gówniarz, najpierw mówię o miłości o tym, że zrobię wszystko, że cokolwiek się stanie będę z Tobą i będę Cię kochać a potem uciekam. Przepraszam, błagam wybacz mi to! Ja Cię naprawdę kocham.

- Spokojnie kochanie, ja to rozumiem, to był szok dla wszystkich, musiałeś się z tym oswoić. Faktycznie myślałam że mnie zostawisz i zostanę sama, ale zrozumiałam w końcu, że potrzebowałeś czasu. Nie płacz. Kocham Cię. - Uspokoiłam chłopaka i pocałowałam, po czym on bez słowa po prostu mnie przytulił. Trwaliśmy w uścisku jeszcze, kilka minut, kiedy się od siebie oderwaliśmy, na chwilę nastąpiła cisza, którą niemal natychmiast przerwał mój skarb.

- Obiecuje, nie inaczej...Przysięgam Ci [T.I], że Cię tym razem nie zostawię, choćby nie wiem co będę przy Tobie. Cokolwiek się stanie poradzimy sobie. PRZYSIĘGAM!! Kocham Cię i zrobię, wszystko byś była szczęśliwa.- Po tych słowach znowu mnie do siebie przytulił, a ja czułam się, spokojna, bezpieczna, kochana i co najważniejsze naprawdę szczęśliwa.

_______________________

Przepraszam kochani, że tak długo musiałyście czekać na imagina.Nie miałam weny dopiero, wczoraj jedna z moich czytelniczek, podpowiedziała mi jaka by mogła być fabuła, wtedy automatycznie jakby wszystko wróciło, zaczęło się wszystko układać w całość, i w końcu jest, tak wiem że smuty i wiem, że krótki oraz beznadziejny, jednak mam nadzieje, że przynajmniej jednej z Was imagin się spodoba. Oczywiście, wierzę, że wiecie co robić i nie muszę Wam o tym pisać. Kocham Was bardzo :-) .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz