Jestem zwykłą dziewieczyną o dosyć smutnym życiorysie.Mam 22 lat całe życie spędziłam w domu dziecka, rodziców nie znałam. Czy było mi tam źle? W sumie, wbrew pozorom nie było najgorzej.Poznałam wspaniałych ludzi, z jedną dziewczyną nawet się zaprzyjaźniłam i może trudno w to uwierzyć ale do dzisiaj utrzymujemy kontakt.Ona była ode mnie starsza, więc wyszła szybciej ode mnie z sierocińca, mieszkała sama w małym dwupokojowym mieszkaniu.Nigdy nie zapomniała o dawnym życiu i przychodziła odwiedzać miejsce w którym się wychowywała.Za każdym razem, bardzo się cieszyłam jak ją widziałam. Pewnego dnia, kiedy akurat miała przyjść do nas w odwiedziny miałam wyjątkowo podły nastrój nawet fakt, że zobaczę Libby mnie nie pocieszał.Minęły dwie godziny co oznaczało to, że dziewczyna będzie tutaj lada moment, po krótkiej chwili usłyszałam niezły hałas,który oznaczał właśnie to że Libby się zjawiła.Nie zeszłam na dół, mogłam ale nie byłam w nastroju wiedziałam, że gdy dziewczyna zobaczy, że mnie nie ma sama zrobi wszystko by mnie znaleźć, kiedy nastała cisza mogłam spokojnie usłyszeć co sie dzieje piętro niżej, nie wychodząc z pokoju i tak jak podejrzewałam Libby od razu kiedy zauważyła moją niebecność zapytała osoby z którymi siedziała.
- Widział ktoś Liz?-Zapytała.Pewnie zastanawiacie się dlaczego Liz.Otóż mam na imie Lizzie ale wszyscy w sierocincu mówią mi Liz i w sumie nie przeszkadza mi ten fakt, lubie moje imie i lubie jego skróconą wersję.
- jest u góry w swoim pokoju, każdy jej mówił, że przychodzisz by zeszła, ale się uparła i nie chce, w sumie się o nią martwimy od kilku dni dziwnie sie zachowuje,idź do niej prosze.-Powiedziała nasza opiekunka.
Była starszą,miłą przeuroczą kobietą która była dla Nas wszystkich jak mama,babcia,ciocia i ogólnie była całą naszą rodziną.
- Hmm dziwne, może faktycznie powinnam do Niej iść.- Przepraszam Was.- Powiedziała i zmierzała jak się domyślam w kierunku mojego pokoju.
Odeszłam od drzwi usiadłam na łóżku włączyłam swoją mp3, którą dostałam jednego roku na świeta. Muzykę miałam tak głośno włączoną, że nie słyszałam nic, dosłownie odpłynęłam w swój świat, na szczęście jednak widziałam co się dzieje więc w pewnej chwili zobaczyłam że klamka się rusza, tak jakby ktoś chciał drzwi otworzyć, na nieszczęście Libby bo tylko ona mogła w tej chwili chcieć się dostać do mnie mialam zakluczone drzwi, nie chcąc mimo wszystko by przyjaciółka stała pod drzwiami zbyt długo zwlokłam się z łóżka przekręciłam klucz w drzwiach uchyliłam je lekko i nie patrząc nawet na przyjaciółkę wróciłam na łóżko, dziewczyna weszła zamknęła drzwi przyglądała mi się a po chwili zaczęła mówić.
- Liz co z Tobą?-Zapytała.
- O czym mówisz?- odezwałam się zdezorientowana.
- Nooo ciocia mówiła, że od kilku dni jesteś jak nie Ty i że się martwi, zresztą nie tylko ona.Liz...mów mnie nie oszukasz?!
- Libby...powiedz mi... ile ja mam lat? - Zapytałam ze łzami w oczach które dusiłam w sobie już dobry tydzień.
Dziewczyna była tym pytaniem zdziwiona, ale w koncu odpowiedziała nieśmiało.
- Noo...17, ale....- nie skończyła bo jej przerwałam.
- No właśnie Libs co oznacza,że za rok będę musiała opuścić mury tego miejsca... i.... gdzie ja pójdę ?Rodziców nie mam, rodziny też a nawet jeśli to nie znam nikogo..No gdzie? Chyba najlepiej będzie jak nie dożyje tego roku...-mówiłam i rozpłakałam się na całego.
- Ejj, młoda nawet tak nie mów-przytuliła mnie-Poradzimy sobie, ja co prawda w pałacu nie mieszkam z 5 sypialniami i ośmioma łazienkami, ale jakoś się pomieścimy i nie próbuj robić nic głupiego,zamieszkamy razem a potem zobaczymy.
- Dziękuje, jesteś kochana.-Tym razem ja ją przytuliłam, dalej cicho szlochając.
- Nie ma sprawy słonce,nie przejmuj się póki masz mnie nic Ci nie grozi,nie jesteś sama.Pamiętaj możesz na mnie liczyć, w końcu od tego ma się przyjaciół.
Takich słów właśnie mi brakowało, kocham ją bardzo, jest dla mnie jak siostra.Nie wiem co bym bez niej zrobiła.
- Już dobrze maleńka nie przejmuj się ja uciekam, będę za kilka dni mam nadzieje że do tego czasu się ogarniesz.
- Dobrze, spokojnie ogarnę się napewno.Bardzo Ci dziękuje. Kocham Cię- powiedziałam przytulając ją jednocześnie.
- Ja Ciebie też kruszyno-odwzajemniła uścisk i wyszła. Ku zdziwieniu wszystkich ja zaraz za nią z uśmiechem na twarzy i iskierkami w oczach, ktorych tak bardzo mi brakowało przez ostatni tydzień.
- Liz jak miło Cię widzieć - Starsza kobieta zwróciła sie do mnie gdy tylko mnie zobaczyła jednocześnie mocno tuląc do siebie.
- Wszystko w porządku?- Zapytała z troską nasza opiekunka, nadal nie wypuszczając mnie z objęć
- Tak, przepraszam za swoje ostatnie zachowanie.-odpowiedziałam odwzajemniłam uścisk,ale krótko po tym wyszłam z obięć kobiety, podeszłam do przyjaciółki powiedziałam jej ciche dziękuje, uściskałam i odeszłam kawałek by dać jej się ubrać, bo niestety już musiała iść.
Za nim się ubrała minęło niespełna pięć minut, pożegnała się jeszcze ze wszystkimi i wyszła, wszyscy się rozeszli i ja również opuściłam holl tyle, że poszłam wprost to swojego pokoju.
Tak mijały kolejne dni schodziłam na posiłki, spotkania z Libs i tak mijał dzień za dniem i nim się obejrzałam minęły dwa lata, dwa długie lecz nie najgorsze lata.
_________________________________________________
Kochani jak się wszystko uda imagin będzie miał 3 części. Kilka słów wyjaśnień.Dlaczego dziewczyna mówi, że ma 22 lat, a za chwile wychodzi że 17 otóż jakby ktoś jednak tego nie rozumiał informuje że to są wspomnienia Lizzie ;) mam nadzieje że Wam się spodoba :) nie wiem kiedy druga część, ale możecie się jej nawet spodziewać dopiero po nowym roku znając moją wenę no i cały przedświąteczny szał, który nadal trwa :)
Zajebisty *_* dajesz nexta
OdpowiedzUsuń