poniedziałek, stycznia 20, 2014

Liam cz. II

 Dzisiaj mam już 19 lat od roku mieszkam z moją najlepszą przyjaciółką. Zdałam nie dawno maturę i w końcu mogłam iść na studia, niestety jak wszyscy wiemy studia kosztują więc byłam zmuszona znaleźć prace,być może kokosów nie zarabiam ale na opłacenie studiów i dokładanie się Libs do czynszu czy chociaż na jedzenie starczyło. Była środa zegarek ku mojej rozpaczy wskazywał szóstą trzydzieści, dzisiaj przypada jeden z tych dni kiedy mam i zajęcia i prace dlatego niestety musiałam tak wcześnie wstać, na ósmą do roboty a potem na trzynastą trzydzieści na zajęcia i tak do dwudziestej trzydzieści . Po prostu koszmar. Wstałam mozolnie z łóżka ubrałam mój lekki kremowy kaszmirowy szlafrok, wsunęłam kapcie na stopy i  udałam się do łazienki wzięłam szybki ale orzeźwiający a zaraz potem zmierzałam w stronę szafy w której długo grzebałam aż w końcu stwierdziłam że ten zestaw będzie najlepszy gdyż było wyjątkowo zimno.Gdy zeszłam na dół zauważyłam w salonie Libs, była już po śniadaniu siedziała  w salonie na kanapie i coś oglądała.
- Hej Libs! co tak wcześnie dzisiaj ?- zapytałam zdziwiona przyjaciółki.
- Hej kochana! a wiesz co jakoś nie mogłam spać, śniadanie masz na stole w kuchni wiem, że się spieszysz więc lunch też masz.-powiedziała, a ja podziękowałam i przytuliła dziewczynę i powiedziałam:
- Jesteś po prostu najlepsza! Dziękuje.- dałam jej buziaka w policzek.
Pobiegłam do kuchni, jak się okazało dzisiaj tosty, które obie uwielbiamy, zasiadłam do stołu zaczęłam zajadać. Po skończonym śniadaniu, włożyłam naczynia do zlewu kierując się tym razem do wyjścia, ubrałam jeszcze kurtkę, krzyknęłam przyjaciółce, że wychodzę i w razie potrzeby zabieram klucze. Wracam dosyć późno a ona przecież nie musi przeze mnie całego wieczora w domu przesiadywać. Kiedy tylko otworzyłam drzwi poczułam jak buchnęło mi w twarz dosyć zimne powietrze opatuliłam się więc szczelniej moim wełnianym, cieplutkim szalikiem i ruszyłam przed siebie.Droga z domu do pracy zajęła mi piętnaście minut. Od razu gdy przekroczyłam próg małej kawiarenki w której pracowałam coś mi nie pasowało, za ladą stał jakiś całkiem obcy chłopak, obok niego mój szef coś mu tłumaczył.
- Hmm dziwne, Pan Riggs nie wspominał nic o nowym pracowniku.- Pomyślałam.
Podeszłam do baru i nieśmiało się odezwałam.
- Dzień dobry szefie.- Powiedziałam, a mężczyzna który obecnie stał tyłem do mnie i pokazywał nowemu jak ustawione są alkohole, kubki szklanki filiżanki no i oczywiście co chyba najważniejsze uczył obsługi tego przeklętego ekspresu do kawy, nigdy go nie lubiłam odwrócił się uśmiechnął od razu promiennie i powiedział.
-  Witam Panno Lizzie! miło Cię widzieć, poznaj  Olivera nowego pracownika,Oliver poznaj Lizzie...- Po tych słowach tajemniczy Oliver odwrócił się w moim kierunku i od razu zamarłam, był... był taki przystojny, jego niebieskie oczy, idealnie współgrały z brązowymi włosami, był wysoki a na pewno wyższy ode mnie.
- Cześć Lizzie miło Cię poznać, Oliver jestem, ale jeśli chcesz możesz do mnie mówić Oli.- Powiedział,  a ja zamarłam jeszcze bardziej, jego głos był taki niski ale łagodny jego uśmiech uroczy, mówiąc krótko ideał.Przez kilka minut byłam totalnie odcięta od świata, nie mogłam z siebie słowa wydobyć byłam jak zaczarowana, na szczęście stał przy nas Pan Riggs i szybko mnie "obudził".
- Lizzie wszystko ok ? Halo, ziemia do Lizzie.- Mówił i machał mi przed oczami  aż oprzytomniałam.
- A tak przepraszam. Miło mi Cię poznać Oliver, Lizzie jestem ale to już wiesz.- odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam jego dłoń.Nawet jego dotyk sprawiał że zapominałam o całym świecie.Boże co się ze mną dzieje?- pomyślałam.
- No kochani widzę, że się dogadacie i polubicie w związku z tym ja się już oddale.-Chciał już odejść kiedy odwrócił się w moją stronę mówiąc, a właściwie prosząc bym pokazała Oliverowi całą resztę, której on nie zdążył mu pokazać.- Chciałam coś powiedzieć, ale kiedy otworzyłam usta mój szef wspaniałomyślnie  powiedział tylko, prawie bezgłośnie aż cud że zrozumiałam iż mam się nie martwić i że dam sobie radę uśmiechnął się pokazał jeszcze że trzyma kciuki i zniknął. Wypuściłam powietrze z płuc,  spojrzałam na chłopaka i zapytałam zupełnie zdezorientowana co jeszcze chciałby wiedzieć.
- Więc Oliver.. czego Ci jeszcze nasz kochany szefuncio nie powiedział ani nie pokazał.-Zapytałam i czekałam na odpowiedź.Chłopak się chwilkę zastanawiał i po chwili powiedział coś czego się zupełnie się nie spodziewałam.
- Czy się ze mną umówisz.- Powiedział chłopak z uśmiechem a ja tylko na niego spojrzałam.
- Słucham?! - byłam zupełnie zdezorientowana.
- No pytałaś czego mi nie pokazywał i nie mówił Pan Riggs, więc odpowiadam. Nie mówił mi czy się ze mną umówisz, a po za tym chyba pokazał mi wszystko- uśmiechnął się.
Byłam zaskoczona i po raz drugi tego dnia, nie mogłam wydusić z siebie słowa, na szczęście z opresji wyratował mnie dźwięk otwieranych drzwi,gdy spojrzałam w stronę drzwi zauważyłam wysokiego szatyna o czekoladowych oczach, był na prawdę przystojny.Gdy podszedł do lady chciałam już go obsłużyć kiedy ów klient odezwał się do Olivera.
- Siemasz brachu, to tutaj teraz pracujesz? Niezła miejscówka.- Po tych słowach spojrzał na mnie i szepnął do Olivera.
- Nooo.... i widzę, że koleżanki też masz niezłe.- W tym momencie odwrócili się oboje w moją stronę i uśmiechnęli.
- Tak, Liam masz rację, Lizzie  jest wyjątkowo piękna.- Usłyszawszy to lekko się zarumieniłam, jednak chłopcy tego nie zauważyli widać było, że myśleli iż w ogóle ich nie słyszę, oczywiście, żeby stwarzać pozory zaczęłam czyścić stoliki i robić inne dziwne rzeczy, które w gruncie rzeczy teraz nie były do zrobienia. Z tego transu wyrwał mnie głos mojego nowego współpracownika.
- Liz, pozwól na chwilkę, chce Ci kogoś przedstawić.
Na prośbę chłopaka odłożyłam wszystko skierowałam się w stronę chłopaków.
- Lizzie poznaj proszę, Liama mojego najlepszego kumpla jeszcze ze szkoły.- Powiedział Oliver.
- Liam to jest Lizzie,Liz to...- Liam mu przerwał i powiedział.
- Oj, stary umiem się przedstawić, zamknij się już.-Odparł Liam, na te słowa cicho zachichotałam a Li w końcu miał szanse się sam przedstawić.
- Witaj Lizzie,jestem Liam, miło mi Cię poznać.- powiedział z serdecznym uśmiechem, jednocześnie chwytając moją  dłoń.
Oczywiście odwzajemniłam uśmiech oraz uścisk ręki. Staliśmy tak jeszcze chwilkę, w końcu się ocknęliśmy, chłopak puścił moją dłoń ja z kolei nadal się uśmiechając wróciłam do poprzednich czynności w tym samym momencie chłopak się odezwał tym razem do przyjaciela.
- Dobra stary, miło tu macie, super towarzystwo ale ja muszę już lecieć ale skoro już tu jestem to proszę Cię zrób mi jakąś kawę na wynos.
- Dobra już się robi, poczekaj chwilkę.- w tym czasie Oli, poprosił mnie o pomoc w zrobieniu tej kawy dla Liama. Zapytałam jeszcze jaką sobie życzy i zabrałam się do dzieła. Chłopak poprosił mnie o zrobienie Latte na wynos, ponieważ był to chyba jeden z trudniejszych napojów do przygotowania, zajęło mi to piętnaście minut.Po upływie tych kilkunastu minut podałam Liamowi zamówioną kawę, podziękował, pożegnał się z nami i wybiegł z kawiarenki wyraźnie gdzieś się spiesząc.Po wyjściu chłopaka czas mijał bardzo szybko, nim się obejrzałam wybiła trzynasta co oznaczało, że za pół godziny mam zajęcia.
- Oliver wybacz, ale ja się muszę zwijać, za pół godziny muszę być na uczelni.Poradzisz sobie?.- Zapytałam chłopaka, ubierając płaszcz.
- Tak Liz, spokojnie idź poradzę sobie.- zapewniał mnie z uśmiechem na twarzy.
- No dobrze, to do zobaczenia jutro i powodzenia na resztę dnia.- Powiedziałam i wyszłam z budynku wprost na przystanek autobusowy.Kilka minut później już byłam po olbrzymim gmachem uczelni, na której studiowałam weterynarie,bardzo ciężki kierunek nie ukrywam ale od zawsze kocham zwierzęta, dużo czytam na ich temat bez względu na to, czy są to gady, płazy, ssaki czy też inne. Oczywiście od razu po przekroczeniu progu, dostrzegłam ludzi ze swojego roku, podeszłam do nich i się przywitałam. Po około pięciu minutach trzeba było wejść do auli w której miały odbyć się zajęcia z Genetyki ogólnej i
weterynaryjnej z prof. Morris`em.
- Boże jak ja nie znoszę tego faceta.- Pomyślałam zajęłam miejsce koło jednej z najlepszych moich koleżanek,Inez.Wyjęłam swój notes i zaczęłam pisać.Byłam tak zasłuchana w to co mówi profesor, że nawet nie spostrzegłam kiedy minęło piętnaście minut wykładu.
- Kurczę, nie cierpię gościa, ale mówi w taki sposób, że mimo wszystko mogłabym słuchać godzinami jego wykładów.- Szepnęłam do Inez, która w odpowiedzi tylko się cicho zaśmiała, niestety na tyle głośno by ten stary dziad to usłyszał.
- Pani Inez i Pani Lizzie, co Panie tak bawi? Może podzielicie się z nami tą tajemnicą też chętnie się pośmiejemy, prawda Proszę Państwa? -Cała sala w tym momencie wybuchnęła śmiechem a Nam się najnormalniej zrobiło głupio, przerosiłyśmy i wróciliśmy do wykładu , który skończył się zaledwie dziesięć minut po tym żenującym zdarzeniu.Pozostałe wykłady skończyły się również szybko, z tym że akurat z bardziej lubianymi przeze mnie wykładowcami. Po ostatnim wykładzie zbieraliśmy się do wyjścia i na ogół mogłabym ten dzień uznać za całkiem udany, gdyby nie fakt że pierwsza lekcja minęła mi z tym kretynem Morris`em, no i ostatni wykład-biostatyka i metody dokumentacji, niby nic strasznego ale niestety,kolokwium z tego przedmiotu wykładowczyni zaplanowała nam za dwa tygodnie w sumie i tak dobrze, że dała nam tyle czasu. Pożegnałam się z Inez i natychmiast wyszłam z budynku, jednak tym razem nie poszłam na autobus, tylko postanowiłam się przejść, jednak natychmiast tego pożałowałam, moim oczom ukazał się całkiem niezły samochód. Myślałam, że kierowca pojedzie dalej, niestety pojazd się zatrzymał a kierowcą okazał się być...Oliver.
- O hej Lizz, cóż za miłe spotkanie. Co tutaj robisz?- zapytał, zupełnie jakby nie wiedział.
- Hej Oli, w sumie ciężkie pytanie wiesz? Hmm pomyślmy.....uczę się ? - Powiedziałam z wyraźnym sarkazmem oraz nutką złości, co prawda nie na Niego bo przecież nic mi nie zrobił, ale po prostu nie potrafiłam kryć całej tej złości,która nagromadziła się we mnie przez tą całą uczelnie.
- Widzę, że jesteś zła, mam tylko nadzieję że...- Wiedziałam co chłopak chciał powiedzieć, więc od razu  mu przerwałam.
- Nie, nie jestem na Ciebie zła przepraszam, to...to wszystko przez uczelnie, najpierw pierwszy wykład z człowiekiem,którego nienawidzę najbardziej ze wszystkich chyba... a na koniec dowiedziałam się, że mam kolokwium.- Powiedziałam, wypuściłam powietrze z płuc w tym momencie chłopak wyszedł z samochodu podszedł do mnie i się odezwał.
- Nie przejmuj się, będzie dobrze, wykłady się skończyły jest godzina czternasta i za nim się obejrzysz minie cały ten dzień, a jutro nadejdzie nowy lepszy.Zobaczysz.-Pocieszał mnie jednocześnie przytulając i szczerze mimo, że dopiero go poznałam wiem, jestem pewna iż tego właśnie było mi trzeba. Po chwili spędzonej w ciszy oczywiście w uścisku chłopak wypalił, czy nie zechciałabym z nim skoczyć na lunch no i cóż miałam zrobić? Zgodziłam się i tak nie miałam nic do roboty. Kiedy tak jechaliśmy w zupełnej ciszy, spodziewałam się po Oliverze, że zabierze mnie do jakiegoś baru szybkiej obsługi zamówimy coś na szybko i to wszystko. Jednak to, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Znaleźliśmy się pod ekskluzywną restauracją, jednak nie tylko miejsce mnie zaskoczyło, mój towarzysz mimo iż wydawał mi się totalnie nie z tej planety otworzył mi drzwi pomógł wyjść z samochodu, przepuścił w drzwiach, odsunął mi krzesło gdy siadałam, pomógł zdjąć i ubrać kurtkę, mówiąc krótko nie miałam pojęcia, że z niego taki gentelman, ponadto okazał się naprawdę zabawny i miły. Spędziliśmy ze sobą całe popołudnie, odprowadził do domu, dał numer telefonu a na odchodne, ku mojemu zaskoczeniu pocałował mnie.Pocałunek był namiętny a zarazem delikatny,po prostu cudowny. Od tamtego wieczora spotykaliśmy się codziennie przez cztery miesiące, potem zostaliśmy parą i krótko potem zamieszkaliśmy razem, niestety po niedługim czasie całą bajkę szlag trafił. Okazał się całkiem innym człowiekiem.

____________________________

Z góry przepraszam, za błędy oraz długość. Nie miałam początkowo w ogóle weny potem czasu a teraz kiedy zaczęłam pisać,nie mogłam skończyć...  Mam jednak dzieję, że się spodoba.Liczę na komentarze ( chociaż dwa błagam..:( ) Aha no i chciałam jeszcze poinformować Was, że części będzie więcej niż miało być początkowo ale mam nadzieje że dacie radę... Następna część ?? Jakby ktoś pytał będzie w przyszłości dalszej lub bliższej ale będzie w końcu :***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz