poniedziałek, kwietnia 14, 2014

część IV z Louisem

Rano obudził mnie nie budzik jak sie tego spodziewałam, ale mój synek. Wstałam, podeszłam do łóżeczka, wzięłam małego na recę i położyłam go  na moim  łóżku, na którym po chwili usiadłam i zaczęłam, go karmić kiedy mały był już spokojny położyłam go z powrotem do łóżeczka. Spojrzałam na zegarek i zaczęłam się szykować do pracy. Dzisiaj znowu nie było rodziców, więc po raz kolejny musiałam iść z moim skarbem do tych oszołomów.  Wiedziałam, że  4/5 zespołu się ucieszy bo polubili małego, jednak zdawałam sobie też sprawę z tego, że Louis znowu będzie miał wąty i znowu podniesie mi ciśnienie.
- Nie będę się przejmować tym wielmożnym panem.- pomyślałam.
Wyszykowałam siebie i małego do wyjścia, zezliśmy na dół gdzie jadłam śniadanie. Dwadzieścia minut później kiedy już wszystko było posprzątane, poszłam do przedpokoju ubrać buty i kurtkę. Zgarnęłam jeszcze tylko torebkę obejrzałam się z każdej strony, wzięłam nosidełko i wyszłam z domu, zakluczając dokładnie mieszkanie i ruszyłam do miejsca gdzie miałam dzisiaj pracować.
- Cześć chłopaki, mam dla Was niespodziankę.- powiedziałam wchodząc do pomieszczenia gdzie dzisiaj pracowaliśmy. Oczywiście jak niespodzianka to niespodzianka, stanęłam w taki sposób by chłopcy nie widzieli nosidełka kiedy się odwrócą.
- Cześć [T.I] - powiedzieli chórkiem i mnie wyściskali, oczywiście oprócz Louisa, jednak dzisiaj był jakiś inny, nie wiedziałam co się dzieje.
- Jaka to niespodzianka? - spojrzeli na mnie.
- Patrzcie kto Was dzisiaj odwiedził. - Powiedziałam i odsłoniłam nosidełko.
- Nicholas!!!!!!!- Zaczęli krzyczeć, wariować rozśmieszać małego,który oczywiście zaczął się śmiać.
- Eh... jak dzieci.- Powiedziałam, a chłopcy zaraz spojrzeli na mnie.
- Coś mówiłaś [T.I]?- Zapytali.
- Yyyy... Nie nie, zabierajmy się do roboty.- odparłam i od razu zrobił się spokój.
Odstawiłam chłopca na wersalkę zdjęłam kurteczkę, sama też zdjęłam płaszcz i wzięłam się do roboty, ku mojemu zdziwieniu nikt na nic się nie skarżył, co w sumie nie specjalnie mnie zdziwiło bo nikt nigdy nie narzekał tylko Lou, który dzisiaj był wyjątkowo spokojny.
Byłam zaskoczona przemianą chłopaka, jednak się cieszyłam ponieważ nie musiałam się denerwować i przejmować tym że Pan Tomlinson jak zwykle jest niezadowolony. Nakładając żel na włosy Zayna usłyszałam płacz Nicholasa, powiedziałam niemo przepraszam w strone Zayna i chciałam kierować się w stronę małego kiedy przerwał mi.... Louis, byłam zaskoczona jednak to co powiedział zaskoczyło mnie jeszcze bardziej.
- Nie przejmuj się [T.I], rób co masz do zrobienia ja się zajmę naszym królewiczem.
Kiedy usłyszałam naszym, totalnie mnie zamurowało, dziwnie to brzmiało zważywszy na fakt, że na prawdę był nasz.
- Ale...- Nie skończyłam bo Lou mi przerwał.
- Ależ nie ma żadnego ale. Nie przeszkadzaj sobie my sobie poradzimy. Prawda smyku?- odezwał się w kierunku małego, a mnie zamurowało, jednak kontynuowałam swoje czynności.
Cały czas byłam zaskoczona i zszokowana zaistniałą sytuacją, jednak nie przerywałam tego co do mnie należało, spoglądałam tylko co jakiś czas na Louisa i Nicholasa. Wyglądali przesłodko. Po paru minutach kiedy skończyłam pracę, chłopaki pożegnali się ze mną i małym, ja im tylko na odchodnę życzyłam powodzenia. Kiedy wyszli opadłam na kanape obok małego wzięłam go i polożyłam sobie na kolana. Mówiłam, do niego łaskotałam delikatnie,wygłupiałam się z nim na co mały reagował swoim uroczym, głośnym śmiechem. Po chwili jednak małemu znudziła się zabawa i po prostu zasnął leżąc mi na kolanach. Wzięłam go ostrożnie by się nie przebudził położyłam do nosidełka i czekałam na chłopaków, którzy po krótkiej chwili weszli do pomieszczenia, co ciekawe nie musiałam ich dzisiaj upominać by byli cicho. Przebrali się szybko uśmiechnęli się i poszli dalej na scenę.
Po niespełna dwóch godzinach chłopcy skończyli koncert, przebrali się w swoje "prywatne" ciuchy pożegnali się jak zwyklę, wycałowali małego i wyszli. Niestety ja nie mogłam zrobić tego w tym samym czasie co chłopcy, gdyż musiałam posprzątać rzeczy. W pewnym momencie usłyszałam, że drzwi się otworzyły.
- Czego zapomnieliście?- Zapytałam cicho się śmiejąc. Kiedy nie uzysykałam odpowiedzwi odwróćiłam się i zobaczyłam, że na kanapie obok Nicholasa siedzi...Louis. Zdziwił mnie widok chłopaka, bo przecież przed chwilą wyszli. Odłożyłam wszystko co miałam w rękach i odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Zapomniałeś czego?- zapytałam i zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu.
- Nie [ T.I], niczego nie zapomniałem, chciałem Cię przeprosić i pogadać.
-Więc słucham. O czym chcesz porozmawiać?-zapytałam.
W odpowiedzi poklepał tylko miejsce obok siebie, na co zareagowałam od razu usiadłam obok. było widać, że chłopak nie wie jak zacząć.
- Więc siedzę, o czym chcesz porozmawiać, wiesz nie chce Cię naciskać, ale jest późno. Proszę zacznij mówić o co chodzi.- powiedziałam, zerkając na małego, który po prostu na moich oczach zasnął. Uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam wzrok z powrotem na mojego towarzysza.
- Śliczny jest, jego tata musi być z niego dumny.- Powiedział nagle Lou a mnie zatkało.
- Louis do rzeczy, nie wierze że chciałeś powiedzieć tylko jaki to Nicki jest śliczy. Więc? - odpowiedziałam.
Chłopak głęboko tylko westchnął.
- W sumie nie wiem od czego mam zacząć.- powiedział.
- Najlepiej od początku, tak się najlepiej zaczyna.- odpowiedziałam.
Kiedy widziałam, że chłopak dalej wlepia we mnie swoje oczy i nie ma zamiaru nic powiedzieć, pokiwałam głową z rezygnacją i wstałam, jednak nie było mi dane odejście od kanapy, gdyż chłopak chwycił moją dłoń.
- Zostań proszę, porozmawiajmy.- poprosił.
- No dobrze Louis, ale o czym do cholery?! Plączesz coś, nie wiesz co powiedzieć, owijasz w bawełne, mały już jest śpiący i głodny a ja musze jeszcze posprzątać proszę Cię zacznij w końcu mówić o co chodzi. - powiedziałam z lekką irytacją w głosie siadając ponownie na kanapę.
Po chwili chłopak się otrząsnął i zaczął mówić.
- Wiesz.. na początek chciałbym Cię przeprosić, wiem że byłem skończonym idiotą, nie powinienem się tak zachowywać, byłem dla Ciebie okropny, wybacz mi proszę.- Powiedział i miał w oczach...łzy.
- Łzy? Co się z nim dzieje? Przecież to nie jest ten sam Louis. O co w tym wszystkim chodzi.-Zamyśliłam się jednak z stransu wyrwał mnie głos chłopaka.
- [T.I]Błagam teraz Ty nie milcz, powiedz mi czy mi wybaczysz kiedyś moje zachowanie, ja... ja nie chciałem, na prawdę. - Mówił coraz bardziej nerwowo i mnie przytulił.
W tym momencie mogłam się odsunąć, jednak tego nie zrobiłam, oddałam uścisk.
- Dziękuje [T.I]. Na prawdę dziękuje.- mówił umocniając uścisk.
Przytulałam się do chłopaka, jednocześnie przemknęła mi przez głowę myśl, że to dobry moment by powiedzieć mu o Nicholasie, że to on jest tym "dumnym tatą", jednak nie byłam do końca przekonana, czy to dobry pomysł. Wachałam się.
Minęło kilka chwil, a chłopak jakby zapomniał że trzyma mnie w ramionach chciałm się wydostać z jego uścisku jednak poczułam, że jest on nadwyraz mocny, co mnie zdziwiło usłyszałam ciuchtkie podchrapywanie. Jedno było pewne, to z pewnością nie Nicholas.
- Cholera!- Przeklęłam po cichu i zaczęłam budzić chłopaka.
- Lou! Loui! Obudź się. Ej! - mówiłam ciuchutko by nie wystraszyć ani jednego, ani drugiego. Kiedy chłopak nie reagował zaczęłam go delikatnie potrząsać.
- Louis obudź się, wstawaj!- W tym momencie chłopak się przebudził od razu stanął na równe nogi.
Spojrzał na mnie cały czerowny, znowu nerowowo mnie przepraszał, a ja się tylko uśmiechnęłam i odpowiedziałam.
- Nic się nie stało, idź już do domu i się połóż, jutro porozmawiamy.- uśmiechnęłam się.
- Ale ja..
- Nie ma żadnego ale. Idź do domu jutro skończymy rozmowe obiecuje.- odpowiedziałam.
- Eh, no chyba masz rację. Dziękuje jeszcze raz za wszystko.- chłopak mnie przytulił podszedł do małego ucałował go w czółko i wyszedł.
W końcu mogłam skończyć to co miałam do zrobienia i iść do domu.
Doszłam do domu, gdzie standardowo poszłam do pokoju, położyłam malego po czym zeszłam na dół, przywitałam się z rodzicami. Zdjedliśmy wspólnie jak co wieczór. Posiedziałam chwilę jeszcze po czym poszłam na górę się przebrać i położyłam się spać. Niestety nie było mi dane zasnąć na długo ponieważ jak nigdy mój synek się w nocy przebudził, wiedziałam że nie na karmienie bo próbowałam go karmić jednak dalej płakał, pieluszkę też miał czystą. Bardzo się martwiłam, nie wiedziałam co robić.
Wziełam go na ręce, kołysałam, chodziłam po pokoju. Mały ciągle płakał, nie miał gorączki, na ząbki jeszcze za wcześnie, w końcu postanowiłam położyć małego na swoim łóżku wzięłam telefon i włączyłam jakąś pierwszą lepszą piosenkę z telefonu, okazało się że wypadło na Little Things, mały ciągle płakał, a ja już nie wiedziałam co robić i sama się rozpałakałam, jednak kiedy przyszła pora na solówkę Louisa, a mały usłyszał jego głos uspokoił się natychmiast i zasnął. Ta sytuacja bardzo mnie zdziwiła i uświadomiła mi, że chyba już czas powiedzieć Louisowi prawdę.Piosenka się skończyła a ja upewniwszy się, że mały zasnął sama odetchnęłam z ulgą i poszłam spać.
Wstałam rano równo z budzkiem. Wyszłam z łózka i zobaczyłam, że mój synek jeszcze śpi. Wziełam ubrania, poszłam do łazienki gdzie wykonałam poranną toalete. Wyszłam z łazienki i kierowałam się do kuchni gdzie zjadłam śniadanie, pozmywałam i poszłam do góry. Kiedy weszłam do pokoju mały już nie spał, wzięłam go ubrałam i nakarmiłam. Chwilę jeszcze poczekałam aż małemu się wszystko w brzuszku ułoży co zasygnalizował odbiciem. Minęło dwadzieścia minut i byłam już pod studiem nagraniowym, gdzie miał odbyć się wywiad, potem jechaliśmy na sesję zdjęciową a potem na nagrywanie jakieś piosenki.
- Dzisiaj kochanie troszkę sobie pojeździmy.- Powiedziałam do małego na co on zaczął wydawać z siebie dzwięki którymi teraz komunikował się ze światem.
Kiedy weszeszłam do studia zauważyłam, że chłopaki są tak zatraceni w rozmowie, że mnie nie zauważyli. Postanowiłam ich wyrwać z transu i zmusić by na mnie spojrzeli.
- Hej Chłopaki!- odezwałam się.
Chłopcy spojrzeli na mnie, początkowo nie zauważając małego.
[T.I]!!!!- krzyknęli, jednocześnie spoglądając na moje ręce.- Nicholas!!!- krzyczeli podbiegli do nas.
Nicki zauważywszy chłopaków zaczął znowu coś po swojemu dzwięki wydawać, jednak kiedy dostrzegł Lou jego reakcja była zaskakująca. Zaczął coraz głośniej coś "mówić" jakby coś tłumaczył, pewnie miał na myśli sytuację która miała miejsce w nocy, wymachiwał rączkami, nóżkami w końcu wyciągnął rączki ku chłopakowi przy czym słodko się uśmiechnął, wszyscy byliśmy w szoku. Chłopak spojrzał na mnie czekając jakby na zgodę, czy może wziąć małego na ręce, zgodziłam się. Rozebrałam się, rozłożyłam wszystko słysząc co jakiś czas śmiech Nicholasa sama się uśmiechałam.
- Ej Chłopaki, on chyba myśli,że Lou to jego tata.- Zażartował Niall.
- Horan, co Ty pieprzysz? Przecież to nie moje dziecko, a szkoda.- odpwiedział Lou.
Kiedy to usłyszałam przedmiot, który trzymałam wypadł mi z rąk i spadł na ziemie, a ja nie wytrzymałam i wybiegłam z płaczem na dwór. Zostawiając chłopaków zdziowionych w garderobie,usiadłam na krawężniku chowając twarz w kolanach. Po upływie kilku minut poczułam dłoń na ramieniu, spojrzywszy w górę zobaczyłam nikogo innego jak Louisa. Chłopak usiadł koło mnie i przytulił. Wtuliłam się bardziej w niego dalej płacząc, nie mogłam się uspokoić. Miedzy nami panowała cisza, jednak teraz nie była ona krępująca czułam, że tego teraz potrzebuje jednak po chwili się ocknęłam i zapytałam.
- Lou co Ty tu robisz? gdzie Nicholas?- Zapytałam załamana.
- [T.I] spokojnie mały jest z chłopakami, nie martw się nic mu nie będzie. Co się dzieje?- pytał.- nie płacz, Niall nie chciał Cię zranić, wiesz jaki on jest- dokończył z przejęciem.
- Lou tu nie chodzi o Nialla...ja... ja po prostu musze Ci coś w końcu powiedzieć.- jednak nie powiedziałam już nic więcej, nie umiałam.
- Ej, spokojnie nie denerwuj się, na spokojnie powiedz o co chodzi.- powiedział, głaszcząc mnie czule po plecach, jednocześnie tym gestem powodując że łzy troszeczkę wyschły.
- Wiesz, od początku jak tu przyszłam odniosłam wrażenie, że mnie nie poznałeś, ale my już się znamy Louis. Poznaliśmy się ponad rok temu w klubie. Dlatego jak Cię zobaczyłam pierwszego dnia wtedy w garderobie wybiegłam, jednak nie to chciałam....- Zaczęłam
Chłopak był zaskoczony, nie wiedział co powiedzieć, był w szoku.Otrząsnął się po chwili i gestem ręki pokazał mi bym kontynuowała.Wzięłam głeboki wdech i mówiłam dalej.
- Wtedy w klubie, siedzieliśmy piliśmy drinki, rozmawialiśmy w pewnym momencie Cię pocałowałam, Twoja reakcja mnie zdziwiła ponieważ odwzajemniłeś gest i wtedy właśnie... się przespaliśmy, rano kiedy.. kiedy wstałam Ciebie nie było,byłam załamana, a kilka miesięcy później pojawił się Nicholas..- znowu przerwałam.
Spuściłam głowę w dół jednocześnie poczułam, że chłopak poluźnił uścisk i znowu zapadła cisza, po chwili jednak przerwał ją.
- Czyli...Czyli... znaczy, że...Niall żartował, ale trafił w samo sedno i Nicholas to mój syn?- Zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, Louis ja.... ja przepraszam, nic od Ciebie nie chce, jeśli chcesz mogę dzisiaj Was przygotować do tej sesji i.. i zniknę chłopakom jakoś to wyjaśnię, znikniemy z Twojego życia Louis obiecuje.- szlochałam.
Wstałam powoli z chodnika i chciałam już iść do budynku ponieważ zaraz sesja sie zacznie a ja jeszcze mam mase pracy. Nie dane mi jednak było odejść gdyż Louis chwycił moją dłoń.
- Nie, poczekaj proszę. Sesja zajmie jakąś godzinkę, potem pójdziemy do jakieś kawiarni i na spokojnie prozmawiamy. Dobrze? [T.I], proszę ok ? - zapytał.
- Wiesz, nie jestem do końca przekonana, że to doby pomysł.- odpowiedziałam
- [T.I] błagam Cię to ważne, wtedy w klubie kiedy Cię zostawiłem.. miałem..- chciał skończyć, ale mu przerwałam
- Eh..nic nie mów skończymy tą rozmowę po sesji.- odparłam
- Czyli się... zgadzasz?- Zapytał z nadzieją.
- Tak Lu zgadzam się ale nie długo, wiesz Nicholas..
- Yyy.. tak jasne spokojnie rozumiem.Dziękuje- odpadł
- Chodźmy już.- powiedziałam i ruszyliśmy do budynku.
Uwinąwszy się szybko, chłopcy polecieli na sesje, która trwała tak jak mówił Lou godzinę. Po tym czasie ogarnęliśmy się, chłopcy pojechali do domu a ja z Lou i Nicholasem poszliśmy do kawiarni. Szliśmy spacerkiem do kawiarenki którą zaproponował Lou, jednak była ona bardzo daleko, a mnie już ręka bolała od noszenia tego nosidełka, więc co jakiś czas przekładałam go z prawej ręki na lewą i znowu. Szatyn zauważył, że jest mi ciężko i zaproponował, że weźmie nosidełko a ja sobie chwile odpocznę
- [T.I] daj mi to nosidełko, ulży Ci.- powiedział chłopak, a ja specjalnie nie protestowałam i przekazałam mój słodki ciężar w ręce Louisa.
Szliśmy jeszcze chwilkę, aż w końcu dotarliśmy na miejsce, Lou oczywiście jako gentelman puścił mnie pierwszą w drzwiach i wszedł zaraz za mną, zajęliśmy stolik gdzieś w rogu, mając na uwadze oczywiście ciszę ze względu na małego oraz to żeby Lou nie rzucał się za bardzo w oczy, bo przecież fanki by go rozniosły, że nie wspomnę o paparazzich, którzy już by sobie dopowiedzieli bajeczkę na temat naszego spotkania. Dostaliśmy swoje zamówienie, kiedy kelnerka odeszła chłopak od razu zaczął mówić.
- Wracając do tematu.- Zaczął.- Wiem, że masz mnie za skończonego drania, który wykorzystał dziewczynę, przeleciał i zostawił, ale to...to wcale nie tak[T.I]. Wróciłem wtedy do pokoju, jednak Ciebie tam nie było.Byłem zdezorientowany, gdybym wiedział, że... że tak to się skończy nie wyszedłbym, a na pewno nie bez słowa. Wiem nie zostawiłem żadnych namiarów na siebie, ale chciałem to zrobić kiedy wrócę. Ja.. ja na prawdę przepraszam nie chciałem by tak wyszło.- tłumaczył.
- Ale, chwila Lou bo czegoś nie rozumiem. Po co wtedy chciałeś wrócić? Dlaczego wtedy wyszedłeś?- dopytywałam, byłam zdezorientowana im dłużej z nim siedziałam i on tłumaczył tym bardziej wszystko to zdawało mi się bardziej skomplikowane.
- Wiesz.. wtedy.. kiedy mnie poznałaś..Miałem kogoś. Po tej nocy spędzonej z Tobą wyszedłem i pojechałem do niej by to zakończyć i chciałem wrócić do Ciebie, nie chciałem żeby to sie wszystko tak skończyło. Mam nadzieje, że mi to kiedyś wybaczysz.- Po raz pierwszy usłyszałam jak załamał mu się głos.
- Louis..- Zaskoczona nie wiedziałam co powiedzieć.- Prawdę mówiąc zachowałeś się jak ostatni cham, myślałam że mnie wykorzystałeś..- powiedziałam cicho, jakby do siebie. Niestety Lou najwyraźniej to usłyszał.
- Jestem kompletnym idiotą, gdybym wtedy nie wyszedł.. może teraz...Ty... ja.. my...- plątał. - Eh nie ważne, mam tylko nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. - powiedział na jednym wdechu.
- Lou, ja nie chce Cię naciągać na dziecko, jak pewnie wszyscy będą myśleć. Spróbuje Ci wybaczyć, ale nic nie obiecuje.- Powiedziałam na jednym wdechu.- Wiesz.. pójdę już mały jest zmęczony, muszę go wykąpać. Do zobaczenia Lou.- odeszłam zostawiając chłopaka samego.
Po godzinie byłam już w domu, poszłam do góry, dzisiaj nie chciałam widzieć się z rodzicami, ani jeść kolacji, przygotowałam małego do spania włączyłam mu po cichu zbiór solówek Lou gdyż wiedziałam, że jego głos działa kojąco na małego. Sama się ogarnęłam i zasnęłam.
________________________________

No to mamy czwartą część przygód Louisa, [T.I] i Nicholasa :) 

2 komentarze:

  1. Suuper jak zawsze ;D // patrycja

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć ; )
    Chciałam Cię poinformować, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog Award ; D

    OdpowiedzUsuń