Tego dnia obudził mnie dźwięk mojego budzika, kiedy wstałam z łóżka i podeszłam do łóżeczka zobaczyłam, że mój synek jeszcze śpi byłam zaskoczona, że budzik go nie obudził, ale w głębi serca cieszyłam się bo teraz będę mogła zająć się sobą. Jak pomyślałam tak też zrobiłam, poszłam do łazienki wykonałam poranną toaletę wybrałam ciuchy dla siebie i Nicholasa. Bardzo boje się tego dnia bo muszę zabrać małego ze sobą. Co do moich obaw, postanowiłam nie kłamać i jeżeli ktoś zapyta czyje to dziecko, po prostu powiem prawdę, że to mój syn. Kiedy zjadłam śniadanie, weszłam do pokoju okazało się że mój skarb już się obudził, jednak nie płakał tylko grzecznie leżał w swoim łóżeczku i czekał na mnie bawiąc się nóżkami.
- Cześć kochanie, jak się spało? Dzisiaj poznasz swojego tatusia i wujków.- Powiedziałam do niego pocałowałam i przytuliłam.
Natychmiast ubrałam go w ubranka, które przygotowałam dla niego, a korzystając z okazji, że do wyjścia zostało jeszcze troszeczkę czasu nakramiłam go, a pół godziny później byliśmy już w drodzę do studia. Całą drogę nogi miałam jak z waty, a ręce trzęsły mi się jak nigdy przedtem. Bardzo bałam się reakcji chłopaków, gdy zobaczą Nicholasa. Dwadzieścia minut później byłam już w studiu i kierowałam się do garderoby, gdzie zwykle siedzą chłopcy. Kiedy byłam już pod drzwiami zapukałam tak by dać sygnał chłopakom, że jestem i nie czekając na pozwolenie otworzyłam po czym po prostu weszłam. Chłopaki siedzieli tyłem do drzwi, więc nie zauważyli mnie od razu, po chwili jednak odwrócili, chcieli pewnie zobaczyć kto przyszedł, kiedy zobaczyło mnie i nosidełko z malcem zaniemówili.
- Cześć chłopaki, miło Was widzieć, przestawiam Wam mojego...- zacięłam się, jednak po chwili kontynuowałam.- mojego synka Nicholasa.- dokończyłam i uśmiechnęłam się nieśmiało.
Myślałam, że coś odpowiedzą jednak ich szok był tak ogromny, że nie byli w stanie nic powiedzieć, szok mieli dosłownie wymalowany na twarzy. Chcąc rozładować trochę atmosferę odezwałam się.
- Chłopaki spokojnie to tylko dziecko, ono nie gryzie nie ma zębów ma dopiero cztery miesiące.- powiedziałam z lekkim chichotem, chłopaki w końcu do mnie dołączyli podeszli do małego witając się z nim, jedynie reakcja Louisa mnie zdziwiła, jednak nie tylko mnie ponieważ chłopak podszedł do nosidełka, spojrzał na małego i.... wyszedł. Bez słowa po prostu opuścił pomieszczenie a nikt nie miał pojęcia o co chodzi, tylko ja się domyślałam, że zauważył podobieństwo do siebie samego bo przyznać trzeba że mały był podobny do Louisa. Reszta chłopaków lekko zdezorientowana patrzyła chwilę na drzwi za którymi znikł ich przyjaciel, jednak chwile później bawili się z małym. Bałam się ich reakcji a okazało się ze wujkowie zakochali się tak samo w małym jak mój ojciec i moja przyjaciółka razem wzięci.Szaleństwo. Po chwili mały zaczął płakać, chłopcy zestresowali się że zrobili mu krzywdę przepraszali na zmianę mnie i małego, a ja tylko się uśmiechnęłam i oznajmiłam, że nic się nie dzieje i że nakarmię małego i będzie dobrze. Chłopakom wyraźnie ulżyło, kiedy wykonałam swoje czynności położyłam malca do nosidełka a Nicki od razu usnął. Teraz mogłam zająć się chłopakami, poprosiłam ich tylko by byli cicho by mały się nie obudził. Kończyłam przygotowywać chłopaków, ostatni był Harry bo oczywiście Mrs. Tomlinson wsiąkł, jednak jak się okazało nie na długo. Drzwi trzasnęły z ogromnym hukiem, Nicholas się obudził a w drzwiach stanął nie kto inny jak sam Louis.Byłam wściekła, przerwałam prace nad wizerunkiem Hazzy i podeszłam do chłopca, by go uspokoić zajęło mi to dłuższą chwile, kiedy wreszcie sie udało byłam wściekła na Louisa, jednak musiałam schować gniew na bok i skończyć pracę. Kiedy skończyłam pracować nad wyglądem Harrym czekałam kiedy książę zajmie fotel i będę mogła iść szybciej do domu. Niestety przez tego gościa, nie było mi to dane, kiedy skończyłam Louisa i pokazałam mu jego stylizację na dzisiaj, która była na prawdę dobra, okazało się że chłopak ma inne zdanie, zaczął krzyczeć, marudzić i kazał to zmieniać, jednak przy każdej stylizacji coś mu nie pasowało. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam by sam sobie szykował ciuchy usiadłam na kanapie obok nosidełka i patrzyłam co zrobi chłopak.
- No czekam, pokaż na co Cię stać, skoro umiesz wszystko najlepiej, a ja się nie znam.- powiedziałam złośliwie.
Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany, jednak po chwili próbował coś wymyślić, nie obserwowałam co chłopak robi, jak się ubiera i w co. Nie interesowało mnie to, chce sam proszę bardzo. W pewnym momencie bawiąc się z synkiem usłyszałam śmiech chłopaków.Nie zwracałam na to uwagi, gdyż mój synek kiedy usłyszał śmiechy sam zaczął się głośno śmiać. Wyglądał tak słodko że postanowiłam zrobić mu zdjęcie. Odkładając telefon do torebki postanowiłam jednak spojrzeć w kierunku pana "wszystkie umiem lepiej" Tomlinsona, jednak to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania, byłam w szoku. Nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać, a może wszystko na raz. To było okropne. Po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam gromkim śmiechem, mało brakowało a turlałabym sie po ziemi. Kiedy się uspokoiłam przeprosiłam chłopaków, którzy patrzyli sie na mnie jak na opętaną.
- Przepraszam chłopaki, ale sami przyznacie, że Louis wygląda, przezabawnie.- powiedziałam już troszkę spokojniej.
- Tak, masz racje.- powiedział Niall po czym zwrócił się do Lou.
- Louis, wiesz że ja Cię kocham jak brata, zresztą jak wszyscy, ale zaczynasz przesadzać.Posłuchaj [T.I], ona Ci pomoże, czemu jesteś taki na nią cięty co Ci zrobiła?- Opamiętaj się Lou bo się kompromitujesz.
Chłopak w tym momencie spojrzał w lustro po czym odparł z niechęcią.
- Eh niech Wam będzie.- powiedział chłopak z rezygnacją i niechęcią.
Po chwili wstałam z kanapy, i podeszłam do Tomlinsona, zaczynając szykować go od początku i ratować to co spieprzył, czyli dokładnie wszystko. Cała praca zajęła mi całe 40 minut, byłam zła, chłopaki też Paul prawie na zawał zszedł, kiedy 5 minut przed koncertem okazało się że Lou jest niegotowy, spóźnienie w tej sytuacji było nieuniknione, jednak chłopcy i Paul stwierdzili, że wyjdą w czwórkę wyjaśnią jakość nieobecność chłopaka, a on kiedy uzna, że już koniec z fochami i będzie gotowy wyjść na scenę po prostu dołączy.
- Dziewczyno, szybciej mam koncert do cholery!!!- Zaczął mnie pośpieszać, i krzyczeć na mnie.
- Do prawdy?! Gdybyś nie wybrzydzał i nie stroił fochów byłbyś już dawno na scenie, więc z łaski swojej się zamknij!!- krzyknęłam.
Na szczęście chłopak, po chwili był gotowy od razu zerwał się na równe nogi i pobiegł na scenę. Odetchnęłam z ulgą posprzątałam usiadłam na kanapie obok synka i czekałam aż chłopaki będą mięć przerwę i zapewne wpadną do garderoby na poprawki.
- Najchętniej poszłabym już do domu.- pomyślałam i spojrzałam na Nicholasa. Pobawiłam się z nim dobrą godzinkę po czym go odłożyłam i szepnęłam.
-Przepraszam kochanie, że musisz mieć takiego ojca jak Tomlinson, mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczysz.- pogłaskałam malca po główce usiadłam wygodniej i odpłynęłam w myślach.
Siedziałam tak widocznie bardzo długo, ponieważ kiedy powróciłam do rzeczywistości zauważyłam chłopaków, którzy przebierali się w stroje które im przygotowałam.
- O cześć chłopaki, długo tu jesteście? Nie zauważyłam kiedy weszliście.- odparłam
- Jak miło, że się ocknęłaś [T.I] mówimy do Ciebie i mówimy a Ty nic.- Odparł Liam.
- Przepraszam Was, zamyśliłam się. Jak tam koncert?- kontynuowałam rozmowę.
- Nie masz za co, nie przejmuj się. Koncert rewelacja, dawno nie było tak głośnej publiki. Co nie chłopaki?- Powiedział tym razem Zayn.
- O tak, zdecydowanie masz racje, dobra piękna my się zawijamy a Ty postaraj się nie odpływać bo Cię, ukradną i co my zrobimy?- Zażartował Harry całując mnie w policzek i wyszedł.
Zayn, Niall i Liam zrobili to samo co Harry przed chwilą i wyszli, tylko oczywiście Pan Tomlinson nawet na mnie nie spojrzał tylko wyszedł bez słowa tradycyjnie trzaskając drzwiami.
- Mógłbyś się nauczyć zamykać ciszej drzwi, kretynie.- powiedziałam do siebie.
Po chwili wszedł do garderoby Paul. Usiadł koło mnie na kanapie.
- I jak się pracuje z chłopakami? Dogadujecie się? Chłopaki kiedy usłyszeli, że mówię o stylistce zaczęli mnie błagać byś Ty nią była. Nie chcieli nikogo innego. Nie sprawiają problemu?
- Eh, Paul.. wiesz, Niall, Harry, Zayn i Liam się cieszą, ale Louis chyba mnie nie lubi. Jest dla mnie nie miły, opryskliwy. To nie moja wina, że się dzisiaj spóźnił. Przepraszam.
- Nie martw się, nic się nie stało, a jak będzie jakiś problem po prostu mi powiedz.
- Dobrze, dziękuje. - powiedziałam i przytuliłam go, po czym wyszedł.
Kiedy Paul wyszedł mały zaczął natychmiast płakać, podeszłam więc do torby z przyborami dla małego wyciągnęłam butelkę i podgrzewacz. Podgrzałam butelkę kilka minut i nakarmiłam małego, który natychmiast zasnął ponownie. Spędziłam w samotności jeszcze kilka minut, po czym koncert się skończył a chłopcy wrócili do garderoby.
Gdy drzwi się otworzyły poprosiłam chłopaków by byli cicho bo Nicki dopiero zasnął, a prawie nie spał. Nie omieszkałam oczywiście zasugerować, że to wina tylko i wyłącznie Louisa. Naturalnie chłopak miał wzrok mordercy, gdyby umiał nim zabijać, była bym teraz martwa, zresztą ze wzajemnością. Chłopaki się tylko patrzyli po sobie, ale nie odzywali się. W końcu mogłam wrócić do domu. Zayn,Liam, Niall i Harry odwieźli mnie do domu, pożegnałam się z nimi i poszłam do domu.
Nareszcie w domu.- Przymknęła mi ta myśl przez głowę.
Rodzice byli jeszcze w pracy, więc poszłam z małym na górę do pokoju. Przebrałam chłopca w bardziej domowe ciuchy, sama również zrobiłam to samo. Bawiliśmy się do wieczora, w końcu przyszła pora na kąpiel, karmienie i usypianie. Wykonałam kolejno wszystkie czyności, mały był wykończony dzisiejszym dniem dlatego zasnął niemal natychmiast, ja co prawda byłam wykończona równie bardzo jak mój synek, jednak postanowiłam zjeść coś, poczekać na rodziców i dopiero wtedy się położyć. Upewniwszy się, że mały już śpi wyszłam z pokoju kierując się na dół,skąd dochodziły już różne odgłosy co może oznaczać tylko jedno, moim rodzice wrócili do domu.
- Cześć mamo, cześć tato.- przywitałam się z nimi, przytuliłam oboje.
Zjedliśmy wspólnie kolacje, opowiedziałam im o całym zajściu oczywiście nie mówiąc, że chodzi o ojca Nicholasa bo by mnie chyba zabili.
- Przepraszam Was kochani, ale ja się już położę miałam ciężki dzień chyba rozumiecie prawda? - Rodzice potaknęli, przytuliłam ich dałam po buziaku w policzki i poszłam na górę gdzie przygotowałam się do spania. Położyłam się do łóżka uprzednio nastawiając budzik na rano i zasnęłam.
____________________________
Tak kochani śledzę postępy w pisaniu i w ogóle, i stwierdziłam że o Louisie zrobię takie małe opowiadanie, myślę że na sześć części. Oczywiście piszcie w komentarzach czy Wam się podoba czy nie, jeśli macie jakie sugestie co do dalszych przygód też piszcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz