- No witam chłopaki, miło witacie swoją nową stylistkę pomijając oczywiście,że to był Wasz pomysł by ją zatrudnić.- Spojrzał na Nialla, Harrego,Zayna i Liama. Co się mówi chłopaki?- zapytał z powagą, widać było że na prawdę był coraz bardziej zły.
Chłopcy podkładali swoje "armaty", spuścili głowy i chórkiem przeprosili. Wyglądało to tak komicznie, że nie mogłam się powstrzymać od śmiechu, za chwile dołączył do mnie Paul, a zaraz potem chłopcy. Po chwili zrobiło się spokojnie, już byśmy poważniejsi. Minęło kilka sekund a Niall, Liam, Harry i Zayn się na mnie rzucili.
- [T.I]!!!!! - zaczęli krzyczeć, skakać, całować mnie, przytulać, aż w końcu wylądowałam na podłodzę. Paul ponownie chłopaków przywołał do porządku, jednak tym razem odezwałam się mówiąc, że nic się nie stało i może mnie z nimi zostawić i że na pewno sobie z nimi poradzę. Długo rozmawialiśmy, pochwili zapytałam gdzie jest ich kolega.
- W toalecie. - powiedział Harry.- Zaraz powinien być - dodał.
Kiwnęłam głową, wzruszyłam ramionami. Rozmawiałam z chłopakami, co u nich, o ich styl jaki lubią, bardzo mi ta wiedza ułatwi pracę. Minęło kilka minut, drzwi się otworzyły, a chłopaki zaraz się zwrócili do osoby, która właśnie weszła.
- Louis chłopie,gdzieś Ty człowieku był?!- Zapytał, chyba Liam.
- No w toalecie, przecież Wam mówiłem. - Chłopcy tyko spuścili głowy pokiwali z rezygnacją.
- Dobra chodź tu poznaj naszą nową stylistkę [T.I]. [T.I] poznaj marcheczekę, yyyy to znaczy Louisa.- Powiedział Niall, a wszyscy ponownie zaczęli się śmiać.
Ponownie uspokojenie się zajęło nam kilka minut, kiedy się ogarnęłam spojrzałam na Louisa i doznałam szoku.
- To nie może być prawda, to ojciec Nicholasa, nie wierze.- Powtarzałam w myślach, jednak nie dałam po sobie tego poznać, chłopak chyba w tamtym momencie mnie nie poznał.
- Miło mi Cię poznać Louis.- Powiedziałam spokojnie jakby nigdy nic i uścisnęłam dłoń chłopaka. Lou odwzajemnił gest.
- Ciebie też miło poznać [T.I].- odpowiedział.
Usiedliśmy i rozmawialiśmy nadal, co w tej chwili stało się dla mnie trudne.
Zaczęłam się stresować,na prawdę starałam się tego nie pokazywać jednak było to z minuty na minutę coraz trudniejsze. Bardzo się za chłopakami stęskniłam i gdyby nie obecność Louisa, przegadałabym z nimi cały dzień, jednak w tym momencie, w tej sytuacji jedyne o czym marze to znaleźć się w domu z moim skarbem i oczywiście rodzicami, którym nawet nie powiem, o tym że odnalazłam ojca ich wnuka. Minuty ciągnęły się w nieskończoność, a ja coraz intensywniej odczuwałam czyjś intensywny wzrok na sobie.Kiedy dotarło w końcu do mnie, że to Louis reakcja była natychmiastowa . Zerwałam się na równe nogi, przeprosiłam chłopaków i wybiegłam z pomieszczenia ile sił w nogach.Wybiegłam z budynku, co dziwne chłopaki zaraz za mną, jednak nie zatrzymywałam się, w pewnym momencie zadzwonił telefon. To mama. Odebrałam natychmiast, oczywiście cała zestresowana.
- Tak mamo? Coś się stało?! Boże, coś z Nicholasem?- Pytałam a moje nerwy wzięły góre, pierwszy raz zostawiłam synka na tak długo.
- [T.I] spokojnie, mały ma się dobrze, ojciec cały czas z nim siedzi i się wygłupiają.- Zaśmiała sie, a cały stres związany z moim synkiem po prostu mnie opuścił.- Chciałam tylko byś kupiła cukier, jakieś pieczywo i i mleko bo już nie ma.
- Dobrze mamo, właśnie wracam do domu to kupie wszystko. Za godzinkę powinnam być w domu.
- Dobrze córeczko,będziemy czekać.- Zakończyłyśmy rozmowe.
Schowałam telefon do torebki i szłam przed siebie.
Po dziesięciu minutach spaceru, a właściwie biegu usłyszałam męskie głosy.
- [T.I], zaczekaj!- Prosili, nawoływali, wręcz błagali, bym się zatrzymała, jednak nie reagowałam.
Po kilku minutach nawoływanie ucichło, a ja teraz już miej zestresowana i mniej spięta zwolniłam , co okazało się wielkim błędem ponieważ poczułam męską dłoń na ramieniu. To był Zayn.
Chłopak pokiwał do reszty, dając im znak by wrócili do studia, tak też właśnie zrobili, jednak Zayn do nich nie dołączył. Postanowił iść ze mną.Panowała miedzy nami kompletna cisza. Nie zwracając uwagi na obecność chłopaka weszłam do sklepu, kupiłam co miałam kupić, zapłaciłam i wyszłam. Widziałam,że chłopak chce coś powiedzieć, jednak chyba nie do końca wiedział jak ubrać w słowa to co właściwie chciał mi oznajmić.
- Zayn, o co Ci chodzi?- w końcu postanowiłam przerwać ciszę.
- Ja chciałem tylko...- zaczął, jednak znowu się zaciął.- Czemu tak nagle wybiegłaś? Zrobiliśmy coś nie tak?- Zapytał w końcu.
Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co mu powiedzieć.
- Zayn, nie ważne naprawdę- powiedziałam mu.
- To nie jest ważne, masz rację. To jest bardzo ważne, wybiegłaś tak szybko, co się dzieje? Wiem znamy się może mało i masz prawo mi nie ufać, ale się martwimy z chłopakami.
- Nic się nie dzieje, nie chodzi o Was..Do zobaczenia jutro Zayn, wracaj do chłopaków, proszę.- powiedziałam, spojrzałam na chłopaka przepraszająco co wyraźnie jeszcze bardziej go zaniepokoiło, jednak odpuścił, pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
Szłam do domu najszybciej jak umiałam, chciałam znaleźć się już z daleka od tego co się wydarzyło.Kiedy chwilę później znalazłam się na terenie domu i otworzyłam drzwi, od progu przywitał mnie słodki śmiech mojego królewicza, co wywołało u mnie natychmiastowy uśmiech, kiedy weszłam do salonu zobaczyłam, że Nicholas i mój ojciec bawią się w najlepsze, a właściwie to Nicholas się bawił w najlepsze bo mój tata po prostu leżał na ziemi, a mały po nim skakał, chodził ciągną za co się tylko da, jednak widać było że tacie to nie przeszkadza. Zostawiłam więc tą dwójkę dzieciaków w spokoju i poszłam do pokoju przebrać się w coś wygodniejszego, a zaraz potem poszłam do kuchni gdzie mama coś szykowała na obiad. Kiedy znalazłam się w kuchni,przywitałam się z rodzicielką i pomogłam przy obiedzie, kiedy wszystko było już prawie gotowe poszłam do salonu, kiedy tylko zobaczył mnie Nico, zaprzestał zabawy z dziadkiem wyciągnął rączki w moją stronę, na co natychmiast zareagowałam i wzięłam małego do siebie na ręce. Nie było mnie z nim niby tylko kilka godzin, jednak stęskniłam się za nim bardzo, bardzo dlatego kiedy tylko wzięłam małego na ręce to go wyściskałam, wycałowałam, na co mały zareagował tylko swoim przesłodkim, przecudownym śmiechem. Kiedy tylko mama zawołała Nas na obiad poszliśmy wszyscy do kuchni gdzie małego wsadziłam do jego krzesełka i dałam zupkę, a ja i rodzice usiedliśmy przy stole i zajadaliśmy się obiadem, który przygotowała mama. W trakcie obiadu, rozmawiałam z rodzicami, jednak po chwili powiedzieli mi coś co zmroziło mi krew w żyłach. Oznajmili mi, że nie będą chyba mogli jutro wziąć wolnego, brakiem wolnego ze strony taty tak bardzo sie nie martwiłam bo jest przecież jeszcze mama, jednak i ona mi oznajmiła, że mają jakieś ważne spotkanie w biurze i po prostu nie może jej zabraknąć.Na [I.P] nie mogłam też liczyć,bo ta w porównaniu do mnie ma studia.
- Ah trudno będę musiała wziąć małego ze sobą, ale... co ja powiem jak zapytają czyje to dziecko?Przecież nie mogę im powiedzieć, że to dziecko jest wynikiem wpadki z ich kolegą.-Myślałam.
Po kilku minutach z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu.Dzwoniła [I.T.P] oczywiście zapytać jak mi poszło, z kim pracuje itd.Kiedy jej wszystko powiedziałam była zaskoczona, jednak tak jak się domyślałam nie mogła mi pomóc, chociaż wiem że bardzo chciała. Po zakończonej rozmowie spojrzałam w końcu na zegarek i zobaczyłam, że czas szykować małego do spania, tak też zrobiłam. Tradycyjnie kiedy mały już spał, sama poszłam się ogarnąć i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz